Internauta o nicku „ziemniac”, który jako pierwszy poinformował o znalezisku zwraca uwagę, że przeglądając zasoby serwisu można się natknąć na umowy o prace, akty notarialne, skany dowodów osobistych, praw jazdy, akty zgonu, akty małżeńskie, PIT-y itp. Są nawet dokumenty z bazą loginów i haseł do witryn internetowych (najwyraźniej ktoś zapisywał je sobie w arkuszu).
Sam serwis przedstawia się jako „najlepsze miejsce w polskim internecie na przechowywanie Twoich dokumentów w formatach tj. [’pdf’, 'epub’, 'rtf’, 'doc’, 'txt’, 'mobi’, 'docx’, 'xls’, 'pptx’, 'xlsx’]”.
„Na pewno masz jakieś hobby! Nie czekaj tylko wgrywaj wszystkie dokumenty z nim związane i zarażaj swoją pasją innych!” – czytamy w niecodziennym opisie usługi.
(Nie)zwykły dysk sieciowy
W jaki sposób serwis pozyskał prywatne dokumenty? Wszystko wskazuje na to, że… internauci wrzucili je tam sami. Na portalu dostępny jest bowiem moduł służący do wgrywania plików.
Użytkownicy serwisu prawdopodobnie nie byli jednak świadomi, że ich dokumenty będą publicznie dostępne. Może je przejrzeć każdy i to bez konieczności zakładania konta.
Co ciekawe, portal chwali się, że wszystkie pliki są manualnie zatwierdzane przez moderatorów. Administracja prosi, by przed wrzuceniem dokumentów sprawdzić, czy nie naruszamy praw autorskich ani praw do prywatności innych osób.
Wszystko wskazuje na to, że internauci nieświadomie opublikowali dane na swój temat, wyrażając jednocześnie zgodę na ich publiczne udostępnianie.
Ostrzegamy, że przed udostępnieniem gdziekolwiek prywatnych danych należy się kilkukrotnie zastanowić. Jeżeli serwis jest mało znany, warto zagłębić się w regulamin. Przykład Docer.pl potwierdza, że bezmyślne wrzucanie dokumentów do sieci może się źle skończyć. Ktoś może bowiem wykorzystać nasze dane np. do zawarcia niekorzystnej umowy w naszym imieniu.
Źródło: Wykop