Wygląda na to, że Twitter już wkrótce może zostać zakazany na terenie Unii Europejskiej – właściciele platformy chcą bowiem wycofać się z zapisów dotyczących dezinformacji, które podpisali pięć lat temu. Tym samym fake newsy staną się na platformie chlebem powszednim, a narzędzia mające na celu ich niwelowanie, nieobowiązkowe. Mamy więc do czynienia z kolejną kontrowersyjną decyzją, która niewątpliwie jest w stanie odbić się czkawką. Przyjrzyjmy się temu nieco bliżej.
UE poważnie myśli o blokadzie Twittera
Nie da się ukryć, że Twitter od pewnego czasu znajduje się na językach nie tylko ogólnoświatowych mediów, ale także krajowych rządów. Kroki wykonane przez Elona Muska spotkały się z ostrą krytyką i dosyć mocno wpłynęły na postrzeganie serwisu. „Niebiescy” stali się synonimem chaosu, czego dowodem jest zamieszanie związane z systemem weryfikacji. Wiele podstawowych funkcji ukryto ponadto za paywallem, co okazało się mocnym ciosem dla przeciętnych konsumentów.
Miliarder chyba też nie do końca rozumie pojęcie „wolności słowa” i interpretuje je w naprawdę kuriozalny sposób. Teraz dowiedzieliśmy się, iż Twitter chce wycofać się z unijnego kodeksu postępowania przeciwko zjawisku dezinformacji. Najwięksi gracze na społecznościowym rynku podpisali te dobrowolne zasady w 2018 roku, by na poważnie zająć się fake newsami oraz wdrożyć narzędzia pozwalające na skuteczniejsze zwalczanie fałszywych kont stworzonych wyłącznie do siania zamętu. Oczywiście można kłócić się o praktyczne rezultaty tych działań, ale dziś nie o tym.
Komisja Europejska otrzymała informację od zarządu Twittera, że ten chce wycofać się z powyżej wspomnianego kodeksu. Jakie byłyby tego skutki? Tego tak naprawdę do końca nie wiadomo, choć z pewnością usługa mogłaby zrezygnować z szeregu zabezpieczeń i mechanizmów, a UE nie miałaby nic do gadania. Takie postępowanie może okazać się skrajnie niebezpieczne, gdyż otworzyłoby furtkę dla fake newsów. To właśnie Elon Musk uważa za „wolność słowa” – możliwość publikacji informacji bez jakiejkolwiek weryfikacji.
Twitter leaves EU voluntary Code of Practice against disinformation.
But obligations remain. You can run but you can’t hide.
Beyond voluntary commitments, fighting disinformation will be legal obligation under #DSA as of August 25.
Our teams will be ready for enforcement.
— Thierry Breton (@ThierryBreton) May 26, 2023
Sytuację skomentował na swoim profilu Thierry Breton, komisarz ds. rynku wewnętrznego. Stwierdził on, że Twittera i tak wiąże konieczność przestrzegania szeregu europejskich praw i obowiązków – więc może uciec, ale gorzej z ukryciem się. Urzędnik zresztą już kilka razy ostrzegał zarząd platformy, iż łamanie unijnych zasad może mieć zgubny finał. Chodzi rzecz jasna o wydalenie „niebieskich” z terenu państw członkowskich.
Warto bowiem pamiętać, iż już 25 sierpnia wchodzi w życie DSA, czyli akt dotyczący usług cyfrowych. Platformy społecznościowe będą musiały wdrożyć specjalne narzędzia niwelujące różne zagrożenia dla procesów wyborczych oraz dyskursu obywatelskiego. Mowa tu rzecz jasna również o fake newsach, które odgrywają potężną rolę podczas kampanii wyborczych. Nawet jeśli Twitter wycofa się z dobrowolnego kodeksu, to i tak zostanie zmuszony do przestrzegania innych przepisów. Jeśli tego nie zrobi, to jego żywot w Unii Europejskiej po prostu dobiegnie końca.
— Elon Musk (@elonmusk) May 27, 2023
Co na to Elon Musk? Biznesmen zareagował w swoim stylu i wstawił cytat neonazisty podpisując go nazwiskiem innego autora – brawo! Wygląda więc na to, iż Twitter wciąż chce grać w swoją grę i przeciwstawiać się zapisom dotyczącym dezinformacji. Obecnie trudno stwierdzić czy platforma opuści progi UE, choć wszystkie znaki na niebie wskazują na to, że jest na to dosyć spora szansa.
Może to i dobrze? Nie potrzebujemy usługi, która jawnie kpi z walki o internet wolny od dezinformacji.
Źródło: Twitter