Jest nim rzekomo Australijczyk Craig Steven Wright. Artykuł opublikowany w serwisie Wired wyjaśnia, że albo jest to wynalazca bitcoina, albo znakomity oszust, który sfabrykował sporo dowodów.
Dziennikarze Wired wskazują, że otrzymali od anonimowego źródła szereg dowodów, które wskazują na Wrighta. Już w 2008 roku na jego blogu miały się pojawiać pierwsze zapowiedzi kryptowaluty. 10 stycznia 2009 roku, czyli dzień po oficjalnym starcie bitcoina, na tym samym blogu pojawiła się informacja na jego temat. Niektórzy wskazują, że biorąc pod uwagę różnicę czasu pomiędzy Australią, a Stanami Zjednoczonymi, wpis mógł się pojawić jeszcze przed startem kryptowaluty.
Interesującym dowodem w sprawie jest także sposób finansowania późniejszych przedsięwzięć Wrighta. Firma Hotwire powstała np. dzięki 23 mln dolarów, które zostały uzyskane ze sprzedaży bitcoinów.
Warto zaznaczyć, że jego firma posiada dwa superkomputery, które znajdują się na liście 500 najpotężniejszych maszyn na świecie.
Wired podaje również, że Wright założył specjalny fundusz, który gromadzi obecnie milion bitcoinów. Mają one pozostać nienaruszone do 2020 roku. W jaki sposób Wright zdobył taką sumę? Jeżeli faktycznie jest autorem bitcoina, to wydobywał je od samego początku. A wtedy proces ten odbywał się znacznie szybciej, niż teraz. Jednocześnie wartość bitcoina była znacznie mniejsza, niż obecnie.
Sześć godzin po publikacji artykułu w serwisie Wired, do domu Wrighta weszła australijska policja. Nalot rzekomo nie jest jednak związany z kryptowalutą, a zatargami zainteresowanego z tamtejszym fiskusem.