Wykradzione dane zawierały imiona i nazwiska klientów, adresy e-mail i numery telefonów. W przypadku kierowców ze Stanów Zjednoczonych wyciekły też numery prawa jazdy.
O całym zajściu Uber poinformował dopiero wczoraj, przepraszając za nieodpowiednie postępowanie. Według amerykańskiego prawa firma miała obowiązek poinformować użytkowników i kierowców o wycieku danych. Zgłoszenie musiało też spłynąć do odpowiednich organów prawnych.
Firma zapewnia, że dane nie zostały w żaden sposób wykorzystane przez hakerów. Przedsiębiorstwo nie chce jednak zdradzić ich tożsamości.
Uber zwolnił w tym tygodniu szefa działu bezpieczeństwa, jak również jego zastępców. To właśnie oni byli odpowiedzialni za zatuszowanie włamania.
Dara Khosrowshahi, który przejął we wrześniu fotel CEO Ubera od Travisa Kalanicka, zapewnił, że jego firma zmienia sposób, w jaki prowadzi biznes i tego typu sytuacje nie będą miały w przyszłości miejsca.
Źródło: Bloomberg