Wcześniej prokuratura w Pruszkowie wszczęła dochodzenia w sprawie filmów takich jak „Czarny Czwartek. Janek Wiśniewski padł”, „Obława”, „Last Minute”, „Być jak Kazimierz Deyna” czy „Drogówka”.
– Zawiadomienie do prokuratury właśnie jest przygotowywane. To będzie oznaczało kolejne dziesiątki tysięcy osób podejrzanych o złamanie prawa – powiedział Dziennikowi Gazecie Prawnej mecenas Artur Glass-Brudziński, którego kancelaria przejęła sprawy prowadzone w imieniu producentów filmowych od Kancelarii Anny Łuczak.
Według danych Glassa-Brudzińskiego „Wałęsę” między 6 lutego, a 11 września udostępniono aż 460 tys. razy. Jednak namierzone adresy IP często należały do tych samych osób (które udostępniały film nawet po kilkaset razy). Zawiadomień o popełnieniu przestępstwa będzie więc około 30-40 tysięcy.
Ta budząca kontrowersje metoda walki z piractwem stosowana jest już od ponad roku, a mimo to efekty są dość mizerne. Odszkodowanie zdecydowało się zapłacić ledwie kilka procent namierzonych internautów. Nawet Stowarzyszenia Filmowców Polskich nie poleca korzystania z niej, choć oczywiście rozumie sytuację, w której producenci mając „realne straty” starają się zrobić wszystko by pieniądze odzyskać.
Pytanie tylko czy film A. Wajdy, który w kinach obejrzało prawie milion widzów ma „realne straty”?
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, biznes.interia.pl