Ulice z Władcy Pierścieni na warszawskim Mordorze
Na omawianym tu obszarze co rusz powstają nowe odcinki dróg lokalnych. Dwie najnowsze miały nosić nazwy: Pirytowa i Tytanowa. Władze Mokotowa postanowiły jednak po konsultacjach z mieszkańcami, że zostaną im nadane nazwy związane z potoczną nazwą regionu. Tym samym już niebawem pracownicy biurowców i mieszkańcy będą przechadzać się po ulicach Johna Ronalda Reuela Tolkiena i Gandalfa. J.R.R. Tolkien to oczywiście pisarz, Gandalf natomiast to czarodziej znany z uniwersum Władcy Pierścieni.
„W zagłębiu biurowym na Służewcu wiszą już tabliczki z nazwami nowych ulic. Ich nazwy nadali niedawno radni. Ten rejon nazywany jest Mordorem, więc nawiązanie wydaje się oczywiste” – powiedział Jakub Dybalski z ZDM.
Skąd właściwie wzięła się nazwa Mordor w odniesieniu do biurowej części stolicy Polski? Strzeliste wieżowce przyciągały tłumy pracowników, którzy wysiadając z autobusów przypominali hordy orków z „Władcy Pierścieni”. Pojawiały się też porównania wysokich budynków do wieży Saurona, stanowiącej centralny punkt fantastycznego Mordoru.
„To fajne, zabawne nazwy ulic, a ul. Tolkiena podoba mi się bardziej niż Pirytowa. Przecież Służewiec to 'Mordor’ z jego trylogii, więc to miałoby sens. Jestem zdziwiona na plus, że ktoś wpadł na taki pomysł” – komentuje radna Joanna Staniszkis z klubu Koalicji Obywatelskiej, której słowa przytacza GW.
Internauci do zmian odnieśli się przeważnie pozytywnie. Pracownicy korpo są rozbawieni, a mieszkańcy czasem wypowiadają kąśliwe uwagi.
„Fajnie, że do nazw ulic zostają wciągnięci bohaterowie literatury” – pisze Katarzyna.
„Nareszcie normalne nazwy ulic, wielkiego pisarza i z pieczołowitością stworzonego przez niego świata” – dodaje Sebastian.
„Najczęściej nie pozwalają nam przejść auta, które stoją na chodnikach” – żartuje Tomek, odnosząc się do frazy wypowiadanej przez Gandalfa podczas walki z Balrogiem w Kopalniach Morii: „nie pozwolę Ci przejść!” (ang. „You shall not pass!”)
„Nazwa świetnie pasuje do okolicy zwanej Mordorem. Szkoda tylko, że zmiany są wprowadzane po 7 latach od powstania budynków, nie mówiąc o tym, że mieszkańcy nie zostali nawet oficjalnie poinformowani. Nie wiadomo od kiedy zmiana obowiązuje. Nie wspominając o niepotrzebnych zmianach dokumentów, itd…” – zwraca uwagę Aleksandra.
Pomysł ciekawy i pozytywny, nie sądzicie?
Źródło: Facebook