Okazuje się, że francuski rząd postanowił właśnie zabrać się za przygotowanie specjalnych regulacji dotyczących szeroko pojętej działalności influencerów. Mogą oni spodziewać się dotkliwych obostrzeń oraz wysokich kar za ich złamanie – wszystko w celu zwalczenia zjawiska polegającego na zakłamywaniu rzeczywistości poprzez np. używanie filtrów czy promowanie operacji plastycznych. Przyjrzyjmy się sprawie nieco bliżej.
Francja idzie na wojnę z influencerami, którzy nie są fair
Twórcy internetowi to jeden z najmniej szanowanych zawodów w naszym kraju. Nie wzięło się to zresztą znikąd – na przestrzeni chociażby kilku ostatnich lat mieliśmy do czynienia z nagminnym łamaniem prawa przez influencerów. Nieprawidłowo oznaczane współprace, reklamowanie niedziałających/szkodliwych produktów, patostreaming czy promowanie niewłaściwych praktyk to tylko kropla w morzu problemów generowanych przez osoby docierające w sieci do milionów internautów. Wieloma kwestiami regularnie zajmuje się już UOKiK, co bez wątpienia należy uznać za dobrą wiadomość.
Wygląda jednak na to, iż Francja pochodzi jeszcze bardziej restrykcyjnie do tego typu zagadnień. Tamtejszy rząd finalizuje właśnie ustawę, która docelowo unormuje komercyjną działalność lokalnych influencerów. Chodzi tu głównie o zakaz promowania operacji plastycznych czy konieczność podawania informacji odnośnie do zmian estetycznych wprowadzonych na filmiku/zdjęciu. Użyty filtr czy wyretuszowanie w specjalnym programie będą więc musiały zostać uwzględnione w np. opisie konkretnej zawartości.
Twórcy będą musieli też zamieszczać klarowne informacje odnośnie do tego, czy za daną treść otrzymali stosowne wynagrodzenia. Obostrzenia dotyczą również zamieszczania niepotwierdzonych informacji dotyczących praktyk lekarskich czy promowania zakładów bukmacherskich. Winę za ewentualne niedociągnięcia poniesie nie tylko influencer, ale – w przypadku chociażby źle oznaczonej reklamy – firma z nim współpracująca. Okej, ale jakie będą groziły za to kary?
Wysokie. Złamanie nowego prawa może wiązać się z zakazem prowadzenia działalności komercyjnej w internecie, koniecznością zapłaty grzywny w wysokości nawet do 300 tys. euro czy odbyciem odsiadki w więzieniu. Mowa tu o maksymalnie dwóch latach pozbawienia wolności – mówimy więc o naprawdę dotkliwych karach, co bez wątpienia wybije z głowy głupie pomysły niektórym influencerom.
Przepisy jeszcze we Francji nie obowiązują, choć z pewnością niedługo się to zmieni. Jeśli chodzi o Polskę, to od pewnego czasu coraz głośniej dyskutuje się o wprowadzeniu zakazu patostreamingu. Pozostaje mieć nadzieję, że uda się finalnie wprowadzić chociaż kilka z proponowanych restrykcji.
Źródło: El Pais / Zdjęcie otwierające: pexels.com