Wyświetlanie filmu w usługach strumieniowych może uderzyć w kino. Bowiem kto mając w domu porządny sprzęt wideo i wykupionego Netfliksa popędzi do kin mogąc wygodnie oglądać film w domu (i to bez chrupania popcornu nad głową)? Dlatego też Francja już jakiś czas temu wprowadziła ustawę, która nakłada na serwisy streamingowe obowiązek odczekania 36 miesięcy od premiery kinowej, aby wprowadzić film do swojej oferty. Teraz podobne kroki podejmuje włoski minister kultury i turystyki – Alberto Bonisoli.
Włoski antyestablishmentowy polityk przedstawił projekt ustawy, która wymagałaby, aby wszystkie filmy tworzone we Włoszech ukazywały się w kinach, a dopiero potem w usługach streamingowych. Opóźnienie między premierami ma wynosić 105 dni, bądź 60 dni w przypadku wyświetlenia filmu w mniej niż 80 kinach, lub zdobyciu mniej niż 50 000 widzów w ciągu pierwszych trzech tygodni.
Według Bonisoliego ma to pomóc bronić się kinom przed streamingowymi gigantami, ponieważ te pierwsze potrzebują „filmów, które gwarantują dochód”, a te drugie mają stanowić „nieuczciwą konkurencję”.
Włoskie prawo wymaga znacznie krótszej przerwy niż francuskie, to drugie jednak nie wymaga od producentów premiery kinowej. Jednak cel jest wspólny: ochrona tradycyjnego podejścia do filmów i pomoc kinom w walce z Internetem (jakkolwiek bezsensownie by to nie brzmiało). Włoska ustawa na pewno wpłynie na pojawianie się filmów na Netfliksie czy Amazon Prime, ale czy sprawi, że ludzie chętniej pójdą do kin? Tutaj możnaby mieć pewne wątpliwości.
Źródło: Phys.org