W poniedziałkowy wieczór wielu użytkowników usług Google takich, jak na przykład YouTube zauważyli spore problemy – były one bardzo powolne, albo niedostępne. Jak się okazało, przyczyną było niewłaściwe przekierowanie ruchu sieciowego, które sprawiało, że przez ponad godzinę ruch kierowany był przez sieć w Chinach, Rosji, a także Nigerii.
Około 22:13 czasu polskiego do Google zaczęły napływać raporty o nieprawidłowym działaniu usług. Co ciekawe, problem nie dotknął aplikacji G Suite jak na przykład Gmail czy Dysk Google. Około 23:35 problem zniknął, a o 00:13 Google ogłosiło:
„Przez cały czas trwania tego problemu usługi Google działały zgodnie z oczekiwaniami i uważamy, że podstawowa przyczyna tego problemu leży poza Google. Przeprowadzimy wewnętrzne dochodzenie w tej sprawie i wprowadzimy odpowiednie udoskonalenia naszych systemów, aby zapobiec lub zminimalizować przyszłą powtarzalność.”
Co ciekawe, ThousandEyes donosi, że ruch wydawał się być kierowany przez ISP w Rosji i zaciemniany na China Telecom. Google natomiast zapewnia, że dzięki szyfrowaniu, żadne dane nie mogły być przechwycone, a ponadto nie ma powodu przypuszczać, że był to celowy atak. Mimo wszystko gigant z Mountain View prowadzi wewnętrzne śledztwo w tej sprawie.
ThousandEyes BGP Route Visualization shows the 216.58.192.0/19 prefix being leaked into the Internet, which would cause traffic to #Google to be routed via networks in #Russia, #China and #Nigeria pic.twitter.com/q9OlHCIvNK
— ThousandEyes (@thousandeyes) 12 listopada 2018
Źródło: 9to5Google