YouTube ogłosił właśnie kontrowersyjne zmiany, które oficjalnie nazywają się „uproszczeniem wyboru formatów reklam”. Twórcy nie będą mogli wkrótce skorzystać z opcji pozwalającej im na wybranie rodzajów spotów pojawiających się przed/po filmie. Nowości są rzecz jasna tłumaczone próbą zwiększenia przychodów oraz stworzenia lepszego doświadczenia dla wszystkich użytkowników. Okej, co to oznacza w praktyce?
YouTube otrzyma jeszcze więcej niepomijalnych reklam
Wraz z początkiem listopada zniknie możliwość wybrania, czy konkretny film będzie zawierał reklamy przed/po seansie oraz takie pomijalne/niepomijalne. Zamiast tego platforma sama zadecyduje o tym, które spoty są odpowiednie – nie wiadomo jednak nic na temat zasad wyboru. Dzięki tej zmianie zalecana zasada „włącz wszystkie formaty reklam” stanie się standardem dla wszystkich internautów. Warto jednak podkreślić, iż twórcy wciąż będą mieli pełną kontrolę nad przerwami w trakcie danego materiału.
Wszystkie wcześniej opublikowane materiały na szczęście zatrzymają wcześniej ustawione preferencje. Jak jednak twierdzą przedstawiciele YouTube, większość influencerów nie powinna zauważyć jakiejkolwiek zmiany:
Większość twórców nie powinna zauważyć zmian, ponieważ wiele z tych formatów reklam jest już domyślnie włączonych. W ubiegłym roku, w przypadku długich filmów, które były zakwalifikowane do monetyzacji w momencie publikacji, ponad 90% filmów miało włączone reklamy przed/po oraz pomijalne/niepomijalne. Przeprowadzony eksperyment wykazał, że twórcy, którzy mieli włączone reklamy, których nie można pominąć odnotowali średnio o ponad 5% wyższe przychody z reklam w YouTube spadek czasu oglądania w porównaniu z twórcami, którzy nie mieli włączonych niepomijalnych reklam. W tym samym eksperymencie zaobserwowaliśmy również, że twórcy, którzy mieli włączone reklamy przed filmami odnotowali średnio o ponad 15% wyższe przychody z reklam.
Zdziwią się także osoby prowadzące transmisje na żywo. Rozszerzono tam bowiem możliwości reklamowe poprzez wprowadzenie kilku nowych opcji. Chodzi o zoptymalizowaną częstotliwość występowania reklam podczas streama oraz możliwość ustawienia tej częstotliwości samemu. Oprócz tego należy spodziewać się świeżych formatów reklam podczas live’ów. Co ciekawe, przed pojawieniem się spotu podczas transmisji, twórca zobaczy specjalne 60-sekundowe odliczanie w centrum zarządzania. Będzie on mógł pominąć reklamę zanim licznik wybije 0.
Wprowadzony także został nowy przycisk „Opóźnij reklamy”, który zablokuje opcję wyświetlania reklam podczas streama przez 10 minut. Jeśli dany spot zostanie opóźniony/pominięty, to twórca jest w stanie wykorzystać opcję „Wstaw reklamy”, by ręcznie umieścić reklamę w dowolnym momencie.
Ponadto zapowiedziano wdrożenie większej liczby opcji jeśli chodzi o optymalizację przerw pomiędzy reklamami wyświetlanymi podczas dłuższych materiałów, czyli np. zapisach z transmisji na żywo. Mowa o możliwości połączenia opcji „automatyczne przerwy reklamowe zalecane przez YouTube” oraz „ręczne przerwy reklamowe”. Dzięki temu system otrzyma więcej mocy w zakresie wyboru najbardziej odpowiedniego czasu na wyświetlenie reklamy widzowi.
Wszystko to w celu zapewnienia lepszego doświadczenia i zwiększenia przychodów z publikowanych treści. W praktyce oznacza to jednak mniej kontroli nad wyświetlanymi reklamami oraz ich zwiększoną liczbę w dłuższych klipach oraz transmisjach na żywo.
To jednak nie wszystko – powyższe zmiany dotyczą wyłącznie listopada. Potem mamy usłyszeć więcej nowinek. Influencerzy boją się, że YouTube w przyszłości zabierze im opcję manualnego ustawiania pozycji reklam wyświetlanych w trakcie materiałów. Na razie się jednak na to nie zapowiada.
Źródło: The Verge, Support Google, Twitter (@YouTubeLiaison) / Zdjęcie otwierające: freepik.com (@jordypp)