Po aktualizacji, która nie przebiega poprawnie za pierwszym razem, Windows próbuje ją powtórzyć, co jest standardową procedurą. Proces jest zautomatyzowany i powoduję u niektórych użytkowników pętlę restartów. Pisał o tym m.in. Adrian Kingsley-Hughes z serwisu CNET, który został dopadnięty przez aktualizację Windows 10 w niedzielę i na dobre utknął w serii rozruchów.
Oczywiście problem nie występuje globalnie, bowiem wówczas Microsoft zapewne wycofałby aktualizację, ale stosunkowo niewielka liczba raportów o błędach powoduje, że osoby, u ktorych pojawiają się komplikacje, pozostają z nim praktycznie same.
Ta sprawa wskazuje na wrodzoną wadę nowej polityki Microsoftu nakazującej instalację aktualizacji dla Windows 10. W poprzednich wersjach systemu użytkownik miał wybór, czy ma to się odbywać automatycznie, po decyzji właściciela komputera, czy wcale. Kontrola nad tym procesem była więc w rękach użytkownika.
Niestety w wypadku Windows 10, Mictosoft podjął inną decyzję, aktualizacja dokonuje się samodzielnie, czy tego ktoś chce, czy nie. Polityka ta ma na celu ochronę użytkowników z systemem Windows 10 zapewnianą przez kordon poprawek i łatek bezpieczeństwa. Problemem, jak widać, jest jednak fakt, że same aktualizacje są błędne, a więc wymuszanie tego procesu może być pułapką dla konsumentów, jak i samego Microsoftu.
Źródło: CNET