„Nie umożliwiamy żadnej rządowej organizacji dostępu do naszych serwerów, chyba, że wymaga tego lokalne prawo, które oczywiście dokładnie sprawdzamy” – komentują przedstawiciele Facebooka. Apple twierdzi, że „w ogóle nie słyszało o czymś takim jak PRISM i nie udostępnia żadnych danych ze swoich serwerów zewnętrznym podmiotom”. Google również zaprzecza istnieniu projektu – „nasza firma nie posiada tylnych drzwi dla organizacji rządowych, a co za tym idzie, nie dzielimy się informacjami na temat naszych użytkowników”. Microsoft – „nie udostępniamy żadnych informacji, jeżeli nie dostaniemy oficjalnego nakazu sądowego, który poparty jest odpowiednimi prawami. Jeżeli jakiś rząd posiada projekt zbierający informacje, Microsoft na pewno w nim nie uczestniczy”.
Podobne tłumaczenia wypłynęły także od przedstawicieli Yahoo, AOL, PalTalk oraz Dropbox. Wszyscy wyjaśniają, że nie mają pojęcia o PRISM i na pewno nie biorą w nim udziału. Można się było spodziewać takiej reakcji. Idealnie pasuje tu powiedzenie, że tylko winny się tłumaczy. Niezależnie od tego, czy PRISM istnieje, czy też nie, warto zastanowić się nad tym, co publicznie udostępniamy w internecie.
Źródło: The Next Web, Microsoft