Jeśli chodzi o sukcesy na polu prac nad polskim samochodem elektrycznym Izera, to od 2016 roku ElectroMobility Poland nie ma się specjalnie czym chwalić… A może wręcz przeciwnie? Udało się sprawnie wydać setki milionów złotych z pieniędzy polskich podatników, zapewnić zatrudnienie osobom pracującym w EMP, wyciąć las w Jaworznie, 13 listopada tego roku podpisać akt notarialny dotyczący nabycia nieruchomości pod fabrykę Izery… Na podstawie ostatniej wypowiedzi prezesa EMP niektórzy zaczęli spekulować, że będzie to tylko montownia chińskich samochodów.
Fabryka Izery – Chińczycy zacierają ręce
W Turcji w marcu tego roku do przedsprzedaży trafił tamtejszy narodowy samochód elektryczny TOGG T10X, nad którym prace ruszyły w 2018 roku. W ciągu 21 dni zebrano na niego aż 177 400 zamówień. A Izera?
Nazwa i marka samochodów elektrycznych polskiej spółki została wyłoniona w lipcu 2019 roku. Oficjalna prezentacja Izery odbyła się z kolei 28 lipca 2020 roku. Spółka ElectroMobility Poland miała ruszyć z masową produkcją aut Izera na przełomie 2022 i 2023 roku. Fabryka nadal nie powstała, jej budowa nie ruszyła, a EMP nadal nie jest w stanie znaleźć inwestorów – jedyne pieniądze na Izerę przeznaczył jak do tej pory Skarb Państwa. Prezes EMP Piotr Zaremba wspominał, że na cały projekt będzie potrzebnych 6 miliardów złotych.
13 listopada 2023 roku EMP pochwaliło się, że podpisano akt notarialny na nabycie nieruchomości pod fabrykę Izery. Chodzi o grunt o powierzchni 116 ha na terenie Jaworznickiego Obszaru Gospodarczego. Kosztował 128 milionów złotych.
7 grudnia przedstawiciele EMP przyznali po raz pierwszy, że w Jaworznie mają być produkowane również samochody na platformie SEA. Chodzi o modele chińskiego Geely, od którego EMP sięgnąć po platformę dla Izery. Biorąc pod uwagę to, że przyszłość Izery jest niepewna, zaczęły się spekulacje o tym, że Polacy mogą zrobić miły prezent Chińczykom. Prezent ten sponsorowany byłby z pieniędzy wszystkich Polaków. Oczywiście warto dostrzec to, że wytwarzanie w fabryce Izery kilku aut na tej samej platformie może pozwolić EMP obniżyć koszty. Jeśli polski narodowy samochód elektryczny naprawdę ma powstać, takie „optymalizacje” są niezbędne.
Jak sugeruje moto.pl, w EMP nie dzieje się najlepiej. Mówi się o braku inwestorów, finansowania i… środków z Krajowego Planu Odbudowy. Problemy wcale tutaj się nie kończą, bowiem w Polsce brakuje fachowców od produkcji aut elektrycznych. Nietrudno było to przewidzieć. Podobnie jak to, że w polski startup (jak określa Izerę studio projektowe Pininfarina), nikt nie inwestuje prywatnych pieniędzy.
Kto uratuje Izerę?
W projekt o nazwie Izera weszło obecnie 0 prywatnych inwestorów. Zostawię Was na chwilę z tą wartością, abyście sami mogli zastanowić się, dlaczego tak jest. Naprowadzę: bo nikt nie inwestuje dużych pieniędzy, a tutaj takie są potrzebne, w projekt o takich szansach powodzenia. Pieniądze państwowe wydaje się całkiem łatwo, prywatne większość osób szanuje.
Podsumowując: po 10 latach od powołania EMP i po 5 od zakończenia budowy pierwszego prototypu jest… ziemia pod fabrykę Izery. Koniec. Nawet projektu już nie ma, bo się „zdezaktualizował”, a nowego EMP „nie chce pokazywać”. Na projekt Izera wydano ok. 277 milionów złotych, przy czym działka w Jaworznie kosztowała 128 milionów złotych.
Czy ktokolwiek, kto śledził projekt Izera wierzył lub nadal wierzy, że polski samochód elektryczny kiedykolwiek powstanie? Pewne grono komentatorów twierdzi, że w najlepszym wypadku w Jaworznie będą produkowane wyłącznie chińskie auta bazujące na platformie SAE.
Swoją drogą, może wcale nie byłoby tak źle, gdyby w Polsce powstała fabryka chińskich samochodów elektrycznych? W końcu zatrudnienie w niej znalazłyby tysiące Polaków, a Polacy uzyskaliby możliwość kupienia aut elektrycznych w atrakcyjnych cenach.
Źródło: moto.pl, mat. własny