Kolejne kraje wycofują się z przywilejów udzielanych wcześniej kierowcom samochodów elektrycznych. Czasami ma to zbawienny wpływ na rynek. Przykład z Niemiec pokazuje, że dopłaty do samochodów elektrycznych windują ich ceny do astronomicznego poziomu. Oprócz dopłat kierowcy mogli liczyć na przeróżne ulgi, ale i te czasy powoli się kończą. Islandia zapowiedziała nowy podatek od aut elektrycznych, który zastąpi dotychczasową opłatę. Nie ma w tym nic dziwnego, ale internauci kpią już z tamtejszych zwolenników elektromobilności.
Podatek od aut elektrycznych na Islandii
Wczytując się w internetowe dyskusje trudno jest nie odnieść wrażenia, że miłośników spalinowej motoryzacji nic nie cieszy tak mocno, jak nieszczęście użytkowników aut elektrycznych. Teraz, gdy na Islandii wprowadzany jest nowy podatek od aut elektrycznych, widać to naprawdę dobrze.
Właściciele pojazdów elektrycznych, wodorowych i hybrydowych typu plug-in będą musieli ponosić opłatę za każdy przejechany kilometr już od tego roku. Użytkownicy nowoczesnych aut zapłacą daninę publiczną rok wcześniej niż właściciele pojazdów z silnikami spalinowymi. Komunikat na stronie internetowej rządu Islandii głosi, iż nowa opłata kilometrowa stanowi element nowego systemu podatków drogowych.
Gdzie tu powód do żartów? Nie wiadomo. Idea stojąca za opłatą za każdy przejechany kilometr ma sens.
Do tej pory użytkownicy aut elektrycznych oraz hybrydowych płacili naprawdę symboliczne podatki na utrzymanie narodowej sieci dróg. Od teraz składka wzrośnie. Jednocześnie będzie ona odpowiednio mniejsza od tej, ponoszonej przez użytkowników aut emitujących dodatkowo szkodliwe substancje do atmosfery. Tak, elektrownie wytwarzające prąd dla aut elektrycznych również emitują szkodliwe substancje, ale przypominam, że Islandia to światowy lider OZE. Energia produkowana w tym kraju pochodzi w niemal 100% ze źródeł odnawialnych.
Ile wyniesie opłata?
Podatek drogowy od aut w pełni elektrycznych (BEV) to 6 ISK, czyli ok. 18 groszy za każdy przejechany kilometr. Użytkownicy pojazdów hybrydowych zapłacą taką stawkę z naliczeniem za 2 km, ponieważ korzystają zarówno z energii elektrycznej, jak i paliw kopalnych i nadal będą ponosić stosowne opłaty za tankowanie tych ostatnich.
Znaczący postęp w rozwoju oszczędniejszych samochodów sprawił, że nowsze samochody są w stanie przejechać znacznie więcej kilometrów na litrze paliwa. Sytuacja ta osłabiła zdolność Skarbu Państwa do finansowania utrzymania i budowy dróg, ponieważ generowanie dochodów opiera się w dużej mierze na stałej opłacie za litr paliwa.
– czytamy w rządowym komunikacie.
Podsumowując: pieniądze z podatków nakładanych na kierowców przeznaczane są m.in. na utrzymanie dróg. Nie ma pieniędzy – są problemy z utrzymaniem dróg. Tym większe, im więcej osób przesiada się na elektryki i nie płaci podatków zawartych w cenach paliw.
Pojazdy elektryczne i hybrydowe stanowią obecnie prawie 20 procent wszystkich samochodów na Islandii.
Źródło: government.is