Posiadanie samochodu elektrycznego do tej pory kojarzy się przede wszystkim z licznymi przywilejami, od których stopniowo odchodzi się już w wybranych krajach. Co więcej, rosnąca liczba polityków postuluje nakładanie na właścicieli elektryków odpowiednich podatków. Samochody elektryczne ze względu na swoją masę szybciej niszczą drogi, co wywołuje coraz liczniejsze apele o reakcję ze strony państwa. Podczas gdy w Europie na razie rozważa się wprowadzenie obciążeń podatkowych, w pierwszym stanie w USA zaczął właśnie działać podatek od ładowania aut elektrycznych.
Podatek od ładowania aut elektrycznych już działa
Stan Wisconsin w Stanach Zjednoczonych wprowadził podatek od ładowania aut elektrycznych w wysokości trzech centów (12 groszy) za kWh. Dotyczy on energii dostarczanej przez ładowarki poziomu 3 (najszybsze) o mocy do 250 kW lub poziomu 1 lub 2 (wolniejsze), postawione po 22 marca bieżącego roku.
Łatwo policzyć, że użytkownicy popularnych w USA samochodów Tesla Model Y zapłacą za ładowanie do pełna około 2,40 dolarów (ok. 10 złotych) więcej niż do tej pory. Ba, opłatę poniosą nawet właściciele aut Tesla Model S i X, którzy mieli obiecane dożywotnie bezpłatne korzystanie z ładowarek Supercharger.
Podatek od ładowania aut elektrycznych nie jest jedyną opłatą ustanowioną w Wisconsin, które ponoszą użytkownicy elektryków. Stan Wisconsin pobiera od właścicieli pojazdów elektrycznych podatek drogowy w wysokości 175 dolarów (ok 720 złotych). Nazywa ją „opłatą za korzystanie z sieci energetycznej”.
Skąd pomysł na opłatę?
Oczywiście chodzi o pieniądze. Władze Wisconsin pobierając nową opłatę od użytkowników elektryków chcą poprawić stan lokalnych dróg. Uważają, że wszyscy kierowcy powinni składać się na infrastrukturę, a do tej pory posiadacze aut elektrycznych tego „unikali”. Słowo jest wzięte w cudzysłów, bowiem nie tankowali oni po prostu paliw, w cenę których stosowne podatki drogowe były wliczone.
Na ten moment podatek od ładowania aut elektrycznych jest rzeczą dość egzotyczną, ale wraz z rozwojem elektromobilności w Europie i w Polsce należy spodziewać się podobnych nowych podatków także i na Starym Kontynencie.
Źródło: WTMJ