Co roku na torze w Duebendorf w Szwajcarii odbywają się wyścigi, których obowiązkowym gościem zawsze jest przedstawiciel Księgi rekordów Guinnessa. Są to bowiem wyścigi wyjątkowe, w ramach których studenci sprawdzają, którzy z nich zbudowali najszybszy na świecie elektryczny pojazd. Co roku jakiś zespół przechodzi do historii i bije kolejny rekord. Tym razem do historii przeszedł zespół z Politechniki Federalnej w Zurychu i Uniwersytetu w Lucernie. Jego elektryczny pojazd rozpędził się od 0 do 100 km/h w mniej niż sekundę.
Od 0 do 100 km/h elektrykiem w mniej niż sekundę
Dokładniej mówiąc, pojazd studentów z Politechniki Federalnej w Zurychu i Uniwersytetu w Lucernie osiągnął prędkość 100 km/h w zaledwie 0,956 sekundy. Pobił on dotychczasowy rekord dość znacząco. Rekord ten należał do studentów z Uniwersytetu w Stuttgarcie, których pojazd rozpędził się w zeszłym roku do setki w 1,461 sekundy.
Pojazd, z pomocą którego udało się pobić rekord, nosi nazwę Mythen. Studenci, którzy go zbudowali, są członkami Akademickiego Klubu Sportów Motorowych w Zurychu (AMZ). Budowa auta trwała rok i była usiana licznymi niepowodzeniami. Ostatecznie jednak ciężka praca się opłaciła, gdy pojazd w końcu trafił na tor testowy w Duebendorf w Szwajcarii, a za jego kierownicą usiadła Kate Maggetti. To ona rozpędziła się do 100 km/h w mniej niż sekundę, prowadząc elektryczny pojazd.
„Praca nad projektem obok uczęszczania na studia była bardzo intensywna. Mimo to praca z innymi studentami, przy ciągłym opracowywaniu nowych rozwiązań i wprowadzaniu w życie tego, czego nauczyliśmy się na zajęciach, sprawiało mi dużo frajdy. Oczywiście nie można zapominać o tym, że udział w biciu światowego rekordu to absolutnie wyjątkowe doświadczenie.”, powiedział szef AMZ Yann Bernard.
Mały, elektryczny bolid
Mythen rzecz jasna mocniej przypomina gokart niż samochód wyścigowy, ale jest tak nie bez powodu. Aby pobić rekord świata, studenci musieli stworzyć maszynę na tyle niewielką i lekką, aby jej 240-kilowatowe silniki były w stanie jak najszybciej ją rozpędzać.
Warto wspomnieć, że studenci zbudowali i zoptymalizowali od podstaw wszystkie części swojego pojazdu. Mowa o takich częściach jak płytki PCB, elementy karoserii, a nawet akumulator. Podwozie wykonano z karbonu i aluminium. Układ napędowy składa się zaś z silników umieszczonych w piastach czterech kół o łącznej mocy 326 koni mechanicznych. Cała konstrukcja waży tylko 140 kilogramów.
Oczywiście, aby samochód mógł sprawnie się rozpędzić, potrzebna mu jest nie tylko moc. Nawet największa moc może być kompletnie nieprzydatna, jeśli pojazd nie jest w stanie przenieść jej na podłoże. W tej kwestii ważna jest aerodynamika, która sprawiła studentom sporo problemów.
Spojlery i błotniki spełniają swoją rolę tylko powyżej określonej prędkości. Dlatego zespół z AMZ ostatecznie opracował aerodynamiczne komponenty, które mógł umieścić na spodzie samochodu. Te dociskały go do podłoża w zasadzie od momentu przekroczenia linii startu.
Studenci ze Szwajcarii niesamowicie cieszą się ze swojego sukcesu. Jednocześnie mają jednak świadomość że prawdopodobnie nie będą mogli cieszyć się nim długo. Studenckie wyścigi elektryków odbywają się bowiem w Szwajcarii co roku, a każdy zespół co roku ma w zanadrzu coraz lepsze rozwiązania. Studenci z AMZ przewidują, że w przyszłym roku ich rywale z Uniwersytetu w Stuttgarcie osiągną lepszy wynik. Niemniej, zespół z AMZ wcześniej ustanowił rekord już dwukrotnie (raz w 2014 i w 2016 roku. Zapewne jeszcze kiedyś ustanowi go ponownie.
Źródło: ETH Zurych, fot. tyt. ETH Zurych