Zakup nowego samochodu to dla wielu kierowców bardzo stresujące przeżycie. Niektórzy nigdy nie doświadczą tego uczucia, a niektórzy co najwyżej raz w życiu. Każdy, kto kupuje nowe auto z salonu chce poczuć się zaopiekowany i życzy sobie, aby odbiór nowego auta w salonie był czymś przyjemnym i pozytywnie niezapomnianym. Dziennikarze Auto Świat opisują historię pana Piotra, któremu pracownik Tesla w Warszawie przy odbiorze auta groził policją. Historia jest wręcz absurdalna.
Tesla w Warszawie i podejście do konsumenta
Od co najmniej dwóch osób słyszałem już, że odbiór samochodu Tesla w Warszawie nie ma nic wspólnego z miłym doświadczeniem. Osoby decydujące się na zakup w tym momencie świetnie wycenionej Tesli Model 3 mogą w zasadzie zapomnieć o traktowaniu, jakiego spodziewaliby się przy kupnie samochodu za ponad 200 tysięcy złotych. Historia przytoczona przez Auto Świat tylko potwierdza to, co przekazała mi dwójka moich znajomych.
Salon Tesla w Warszawie to tak naprawdę punkt odbioru. Punkt, w którym wszystko odbywa się w pośpiechu, a atmosfera przypomina raczej zatłoczony wydział komunikacji, a nie salon marki chcącej uchodzić za premium. Pan Piotr wybrał Teslę Model 3 Long Range z napędem na tył i akumulatorem 82 kWh, której nie ma w konfiguratorze, ale była dostępna na stocku. Otrzymał komunikat o gotowości do odbioru, wybrał termin i pojawił się w salonie… po dwóch tygodniach. Tyle zajęło sprowadzenie auta do salonu w podwarszawskich Ząbkach.
Dodać należy, że drugi punkt wydań znajduje się w Bytomiu.
Miłe złego początki
Wizyta była umówiona na godzinę 17:00, ale pan Piotr z dziennikarzem AŚ pojawił się na miejscu o 16:00. Ok. 16:30 u „sympatycznej opiekunki” otrzymał dostęp do samochodu. Materiały na YouTube sugerują, że w tym momencie wystarczy w zasadzie założyć tablicę i można ruszyć w drogę. Nie w tym wypadku.
Opiekunka przywołująca kolejną osobę powiedziała tylko:
Pana samochód nie został jeszcze przygotowany. Proszę zaczekać, wrócę do pana.
Dziennikarz zwrócił uwagę, że w placówce Tesla w Warszawie panuje spore zamieszanie i duży ruch. Dominują młodzi pracownicy. Pan Piotr wraz z towarzyszący mu dziennikarzem udali się do poczekalni, gdzie czekali do godziny… 19:00. Salon powinien zostać zamknięty o 18:30, ale nadal znajdowali się w nim klienci. Właśnie pan Piotr postanowił sam ruszyć do auta i sprawdzić gotowość auta, korzystając z fanowskiej aplikacji z listą kontrolną.
Jakość Tesla poprawiła się na przestrzeni lat, a kontrolę jakości ok. 19:30 przerwał dopiero niezbyt uprzejmy serwisant.
Czy ktoś tam nad czymś panuje?
Zdziwiony serwisant z Tesla w Warszawie z rozbrajającą szczerością miał wypalić:
Panowie zamierzacie odebrać dziś ten samochód?
Pan Piotr odpowiedział, że czeka na to już od godziny 17:00, co przestaje być przyjemne. Pracownik patrząc w tablet wydawał się zdumiony tym, że klienci czekają tak długo. Dodał, że właśnie dostał trzy auta do wydania, w tym samochód pana Piotra.
Przepraszam, osoba odpowiedzialna za grafik wyjechała w środku dnia do Gdańska. Już biorę auto na myjnię. Bardzo mi przykro z powodu tej sytuacji.
O godzinie 20:00 na zewnątrz zaczęło robić się ciemno, a w Tesla w Warszawie wciąż nie przeprowadzono kontroli stanu lakieru. Samochód nadal stał brudny, co utrudniało weryfikację powłoki. W odpowiedzi na zapytanie o to, czy auto może zostać wprowadzone do salonu usłyszał:
Macie, panowie, latarki w telefonach. Nie możemy wjeżdżać do salonu.
Jednocześnie pracownik odmówił podania telefonu do przełożonego ze względu na późną godzinę. Pan Piotr wrócił do fotelu na salonie i odmówił przyjazdu po auto o godzinie 10:00 kolejnego dnia. Trudno mu się dziwić.
Tesla w Warszawie chciała wezwać policję
Panu Piotrowi nakazano opuścić zamykany salon, pod rygorem wezwania na miejsce policji. Arogancki pracownik zadzwonił do przełożonego i ustalił, że autem można wjechać do hali serwisowej. Zakazano robić zdjęcia, ale gdy panowie znaleźli na lakierze wady, postanowili je uwiecznić. Pracownik tłumaczył się, że wżery mogły spowodować gołębie odchody jeszcze w Szanghaju.
Pan Piotr postanowił wyjechać swoim autem i zgłosić defekty w ciągu 24 godzin (tak, tylko tyle) w aplikacji. Zajmie się nimi później serwis.
Nieuprzejma obsługa, chaos, opóźnienia i brak profesjonalizmu – tak odbiór podsumowali pan Piotr oraz dziennikarz.
Najwyraźniej w Tesli na lepsze zmienia się jakość samochodów, ale jakość obsługi polskiego klienta zostaje daleko w tyle.
W Ząbkach wydaje się dziennie od 30 do 40 samochodów Tesla.
Źródło: Auto Świat