Tesla sprzedaje dodatkowy zasięg aut elektrycznych aktualizacją

Maksym SłomskiSkomentuj
Tesla sprzedaje dodatkowy zasięg aut elektrycznych aktualizacją

Antykonsumenckie postawy korporacji należy nagłaśniać i piętnować. Jeśli nie będziecie tego robić i głosować przeciwko nim swoimi portfelami, coraz częściej dochodzić będzie do takich sytuacji, jaka ma miejsce właśnie z samochodami elektrycznymi marki Tesla. Wielokrotnie krytykowaliśmy dodatkowe opłaty za odblokowanie funkcji już obecnych w samochodach, ale to, czego dopuściła się firma Elona Muska jest czymś zupełnie nowym. Tesla zaczęła oferować możliwość dodatkowego i odpłatnego zwiększenia zasięgu już sprzedanych aut elektrycznych.

Tesla sprzedaje dodatkowy zasięg dla aut elektrycznych

Jak zarobić dwa razy na tym samym? Zapytajcie producentów samochodów takich jak BMW, Audi, Mercedes-Benz i wielu innych, które za odblokowanie niektórych fizycznie dostępnych na pokładzie samochodów modułów każą sobie dodatkowo płacić. Z marketingowego punktu widzenia jest to pomysł genialny: w cenę samochodu wliczone są na przykład maty do podgrzewanych siedzeń (nawet jeśli konsument myśli, że za nie nie płaci), ale producent chce dodatkowej opłaty za ich włączenie. Teraz analogiczna sytuacja ma miejsce z samochodami Tesla. Tesla w USA sprzedaje opcję odblokowania dodatkowego zasięgu dla aut elektrycznych o nazwie Energy Boost.

Osoby, które kupiły samochody Tesla Model Y w wersji RWD mogą dopłacić po fakcie zakupu do tego, aby zwiększyć sobie zasięg podróży. Chodzi o dość specyficzny przypadek, a mianowicie wycofane już modele Tesla Model Y Standard Range, które miały akumulatory… większe niż deklarowała Tesla. Posiadacze najtańszego i dość szybko wycofanego z oferty modelu, mogą poprawić jego zasięg aktualizacją oprogramowania o nazwie Energy Boost.

Energy Boost w opcji za 1000 dolarów pozwala za pomocą aktualizacji oprogramowania uzyskać dodatkowy zasięg na poziomie ok. 30 mil, czyli ok. 48 kilometrów. Opcja wyceniona na 1600 dolarów umożliwia zwiększenie zasięgu o ok. 50 mil, czyli ok. 80 kilometrów. To wartości mniejsze niż pierwotnie obiecywane, ale dodatkowe 80 kilometrów zasięgu to w praktyce zwiększenie domyślnej wartości aż o ok. 15 procent.

Klasyczny przykład mydlenia oczy konsumentom

Jak sami widzicie Tesla Model Y Standard Range mogła mieć większy zasięg. Skoro wyposażono ją w pojemniejsze akumulatory, to koszt produkcji z pewnością został wcześniej przeniesiony na niczego nie świadomych konsumentów. Możliwość relatywnie niedrogiego powiększenia sobie zasięgu jest opcją kuszącą, ale skorzystanie z niej daje producentowi legitymację do podobnych kontrowersyjnych działań w przyszłości.

Warto?

Czy jeśli producent wycofa jakąś funkcję aktualizacją, to czy zwróci za nią pieniądze konsumentom? Pytanie jest retoryczne, bowiem Tesla robiła już takie rzeczy, a pieniędzy nie zwracała dobrowolnie, a dopiero po lawinie pozwów.

Co o tym wszystkim myślicie? Czy Energy Boost to kolejna antykonsumencka opcja?

Źródło: Tesla

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.