Tesla uratowała życie kierowcy. Autopilot dowiózł go do szpitala

Piotr MalinowskiSkomentuj
Tesla uratowała życie kierowcy. Autopilot dowiózł go do szpitala

Tesla na autopilocie dowiozła mężczyznę do szpitala oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów od miejsca zamieszkania. Kierowca zdecydował się na wykonanie tego niebezpiecznego kroku zaraz po wystąpieniu ataku serca. Pomyślny przejazd pozwolił lekarzom na szybkie i sprawne udzielenie pomocy, co przedłużyło życie poszkodowanego. Część internautów krytykuje jednak takie zachowanie słusznie zwracając uwagę na niedoskonałości autonomicznej jazdy.

Tesla Model Y poradziła sobie z przejazdem do szpitala

Autonomiczne tryby jazdy istnieją, ale wciąż należy uznawać je za eksperymentalne i znajdujące się w nieustannej fazie rozwoju. Dlatego też na każdym roku producenci przypominają o trzymaniu rąk na kierownicy oraz niezasypianiu podczas podróży. Do niefortunnej sytuacji może dojść tak naprawdę w każdej chwili, a wtedy nie będzie już czasu na jakąkolwiek reakcję. Mimo wszystko dobrze słyszeć, że zaawansowane technologie niekiedy spełnią powierzone im zadanie.

Do tytułowego zdarzenia doszło na terenie Stanów Zjednoczonych, gdzie jeden z mieszkańców udał się do szpitala wykorzystując tryb w pełni autonomicznej jazdy. Mężczyznę przebudziło w nocy silne pragnienie oraz nieprawidłowy poziom glukozy we krwi. Odkrył wtedy, że jego pompa insulinowa nie działa tak, jak powinna. Mijał czas, a stan zdrowia nie ulegał poprawie. Wtedy też Amerykanin przypomniał sobie o stojącym w garażu aucie.

Tesla niedawno udostępniła Full Self-Driving (FSD) wszystkim posiadaczom elektrycznych samochodów w USA. Nasz dzisiejszy bohater skorzystał z tego benefitu prosząc asystenta o pomoc w dotarciu do najbliższego szpitala. Model Y, bez żadnej interakcji kierowcy, zdołał przebyć ponad 20 kilometrów i dowieźć go pod same drzwi izby przyjęć. Wtedy też poszkodowanym zajęli się specjaliści, lecz na szczęście nie trzeba było przeprowadzać żadnych skomplikowanych zabiegów. Co więc się wydarzyło?

Czy to była najlepsza możliwa decyzja?

Kierowca przebył łagodny atak serca i nie grozi mu już żadne niebezpieczeństwo. Sytuacja mogłaby się pogorszyć, gdyby pomoc została udzielona nieco później. Trzeba przyznać, że mamy do czynienia z naprawdę intrygującym wydarzeniem rodem z futurystycznych filmów. Mimo wszystko internauci nie są do końca zadowoleni z zachowania mężczyzny. Większość osób nie potrafi zrozumieć dlaczego nie zdecydował się on na wezwanie pogotowia, którego przyjazd zapewne nie potrwałby o wiele dłużej.

Tesla mogła przecież nie poradzić sobie z dojazdem i jeszcze bardziej uszkodzić chorego mieszkańca Stanów Zjednoczonych. Tego raczej się już nie dowiemy – chory wrócił bezpiecznie do domu i teraz jeszcze bardziej nie wyobraża sobie życia bez tego elektrycznego samochodu. Uznaje on „wyższość marki nad innymi”.

Pozostaje tylko czekać aż tryb FSD upowszechni się na tyle, że nie będziemy wyobrażać sobie bez niego życia. Myślicie, iż kiedyś dojdzie do takiego momentu?

Źródło: Twitter (X) / Zdjęcie otwierające: Tesla

Udostępnij

Piotr MalinowskiDziennikarz z pasji i wykształcenia. Jest związany z popularnymi serwisami branżowymi, gdzie od siedmiu lat publikuje treści o nowych technologiach, gamingu oraz „ludziach internetu”. Fascynuje go wpływ influencer marketingu na społeczeństwo oraz szeroko pojęte przyczyny i skutki nierówności społecznych. Prywatnie fan powieści/filmów grozy, gier studia Piranha Bytes, podcastów kryminalnych, dobrej kawy oraz rowerowych wycieczek.