Naukowcy z Izraelskiego Instytutu Technicznego Technion w Hajfie określili, że teoretycznie możliwym jest zmagazynowanie 10 petabajtów danych (10 milionów gigabajtów) w 1 gramie DNA. Obliczono to w trakcie analizy możliwości przechowywania olbrzymich ilości danych w takiej właśnie, nietypowej formie. Uważacie badanie za bezsensowne teoretyzowanie? Wcale tak nie jest.
Już teraz rządy państw zastanawiają się co zrobić z klasycznymi serwerowniami, które wykazują rekordowo wysokie zapotrzebowanie na energię elektryczną. W 2016 roku wykazano, że amerykańskie serwerownie w 2014 roku zużyły 70 miliardów kWh energii, co stanowiło 1,8% zapotrzebowania energetycznego całego kraju. Serwerownie uznawane są za jedno z większych zagrożeń środowiskowych, które działa wyjątkowo nieefektywnie.
Skoro DNA zawierać może ogromną ilość informacji na temat ludzkiego organizmu, to właśnie to czyni go całkiem ciekawym potencjalnym, dość futurystycznym magazynem danych. Kodowanie informacji zawartych w kwasie deoksyrybonukleinowym wymaga łańcucha złożonego z ogniw zwanych nukleotydami. Te są czterema elementami składowymi życia, oznaczonymi literami A, C, G i T. Binarne sekwencje składające się z 0 i 1 mogą być tłumaczone na te właśnie litery.
Podczas procesu zwanego syntezą wytwarzane są cząsteczki DNA reprezentujące te same sekwencje. Następnie, w procesie zwanym sekwencjonowaniem, naukowcy tworzą swoisty kod wyjściowy reprezentujący oryginalną sekwencję nukleotydową.
Naukowcom z Izraela udało się dokonać 3 znaczących przełomów. Po pierwsze, zwiększyli „znacząco” liczbę liter użytych do kodowania informacji w DNA poza litery A, C, G i T, po drugie zmniejszyli o 20% liczbę rund syntezy niezbędnych do zakodowania informacji w DNA i ulepszyli mechanizm korekcji ewentualnych błędów.
Kto wie, może za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat między innymi dzięki temu sukcesowi ludzkość będzie w stanie przechowywać dane w postaci DNA.
Źródło: Phys.org