Dzisiaj Mars pokryty jest wyłącznie pyłem, skałami i tylko w nielicznych miejscach lodem. Na podstawie dotychczas zebranych dowodów podejrzewa się jednak, że miliardy lat temu pokrywały go jeziora, morza i oceany. To oznacza, że kiedyś na jego powierzchni mogły pojawiać się tak katastrofalne zjawiska jak tsunami, a nawet megatsunami – rzecz jasna przy odpowiednich okolicznościach.
Teraz podejrzewa się, że dawno temu na Marsie rzeczywiście mogły zajść okoliczności, które prawdopodobnie doprowadziły do powstania megatsunami. Wskazują na to przeprowadzone niedawno badania krateru Lomonosov.
Krater Lomonosov, nazwany na cześć Michaiła Łomonosowa, rosyjskiego uczonego i założyciela Uniwersytetu Moskiewskiego, posiada aż 150 kilometrów średnicy. Dla porównania, ziemski krater Chicxulub, który może mieć związek z wyginięciem dinozaurów, także posiada około 150 kilometrów średnicy. Obydwa te kratery są śladem po uderzeniu w Ziemię oraz Marsa potężnych kosmicznych obiektów – asteroid lub komet.
Jak ujawniają badacze, krawędź krateru Lomonosov znajduje się na tej samej wysokości co potencjalne dno oceanu, który dawniej mógł się na Marsie znajdować. Poza tym, dziura w południowej części brzegu krateru może świadczyć o istnieniu wody, która po powstaniu tsunami z impetem powróciła do jego wnętrza.
Zdjęcie krateru Lomonosov | Źródło: NASA
Już od dłuższego czasu podejrzewano, że na Marsie mogło mieć miejsce megatsunami. Świadczyły o tym chociażby widoczne z kosmosu ślady zniekształconych, pogrzebanych linii brzegowych, które zdaniem naukowców zostały zalane przez fale o wysokości drapaczów chmur około trzy miliardy lat temu. Niemniej, przez lata nie znano krateru, który mógł być powiązany z wystąpieniem megatsunami i dodatkowo świadczyć o tym, że to tsunami faktycznie miało miejsce.
Dopiero w 2017 roku pewien zespół naukowców wykorzystał modele komputerowe aby zawęzić listę potencjalnych kraterów, które mogły powstać wraz z megatsunami, do kilku kandydatów. Właśnie po zbadaniu tych kandydatów udało się ustalić, że megatsunami pojawiło się na Marsie najpewniej wtedy, kiedy w jego powierzchnię uderzył obiekt o średnicy od 15 do 19 kilometrów, który pozostawił po sobie krater Lomonosov.
Aby definitywnie potwierdzić teorię związaną z kraterem Lomonosov oraz to, czy na Marsie rzeczywiście istniał ocean, naukowcy muszą zebrać jeszcze więcej cennych danych. Niemniej, nawet jeśli te dane się w najbliższej przyszłości nie pojawią, krater Lomonosov oraz pozostałości marsjańskiego oceanu wydają się być świetnym celem badań dla przyszłych bezzałogowych i kto wie, być może też załogowych, misji ukierunkowanych na poszukiwanie życia poza Ziemią.
Źródło: New York Times