Wyjątkowy księżyc
Tytan to ciało, które jest zaskakująco podobne do Ziemi. Ma gęstą atmosferę i jako jedyne inne miejsce w Układzie Słonecznym z pewnością posiada jeziora, oceany i rzeki. Występują też na nim opady atmosferyczne w formie deszczu. To powiedziawszy, jeziora, oceany i rzeki Tytana nie są wypełnione wodą, a ciekłym metanem i etanem. To ciekły metan i etan opadają na jego powierzchnię w postaci deszczu. Dlatego też badacze podejrzewają, że być może Tytan zamieszkują dziwne formy życia, które zupełnie nie przypominają tych ziemskich.
Dotychczas Tytan był badany bezpośrednio tylko raz, w 2005 roku, gdy na jego powierzchni osiadł lądownik Huygens (który funkcjonował tam zaledwie przez godzinę). Niemniej, w 2019 roku NASA zdecydowała, że w przyszłości, to jest za kilka lat, wyśle na Tytana swojego pierwszego… drona – drona Dragonfly. Dragonfly będzie „latającym łazikiem”, który będzie przemieszczał się nad powierzchnią księżyca z pomocą ośmiu śmigieł. Nie będzie on wyposażony w kółka, a rozmiarami ma dorównywać marsjańskiemu łazikowi Curiosity.
Dron, który spróbuje odnaleźć życie
Naukowcy odpowiadający za misję Dragonfly ujawnili właśnie, jakie cele dron NASA będzie miał na Tytanie zrealizować. Przede wszystkim pojazd ma się dowiedzieć, czy na Tytanie istnieje życie, a jeśli nie, to czy w jakiejś formie mogło występować tam w przeszłości lub czy będzie mogło pojawić się w przyszłości. Dragonfly zbada zatem tamtejszy cykl metanowy, interakcje zachodzące między atmosferą a powierzchnią księżyca i nie tylko.
Dragonfly spróbuje też ustalić, czy w przypadku Tytana można by mówić o „życiu, jakie znamy”, czy też nie. Kto wie, czy tamtejsze potencjalne życie bazuje lub bazowało na wodzie jak ziemskie życie, czy też na ciekłych węglowodorach dostępnych w jeziorach i morzach Tytana.
Naukowcy z NASA wybrali dla swojego drona miejsce lądowania, w okolicy którego ten będzie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystkie powyższe pytania. Pierwotnie pojazd osiądzie wśród wydm zlokalizowanych w pobliżu równika księżyca, gdzie pobierze próbki organicznych osadów. Potem zabierze się on za eksplorację obszarów międzywydmowych, aby pobrać próbki wodnego lodu. Dron będzie spędzał w pojedynczej lokacji pełny tamtejszy dzień (16 dni ziemskich). Po upływie tego czasu pojazd wzniesie się w przestworza i przeniesie w nowe miejsce. Ostatecznie skieruje się on w stronę krateru Selk, którego średnica wynosi 80 kilometrów.
Dron Dragonfly wśród wydm Tytana. Wizja artysty. | Źródło: Johns Hopkins/APL
W przeciwieństwie do miejsc, do których wcześniej trafiały łaziki NASA, Tytan posiada siedem razy słabsze przyciąganie grawitacyjne niż Ziemia, a przy tym cztery razy gęstszą atmosferę niż Ziemia. Na dodatek, jego powierzchnia usiana jest jeziorami i strumieniami z ciekłymi węglowodorami, a także wydmami, które tworzy „śnieg” ze związków organicznych. Nic dziwnego zatem, że NASA chce wysłać tam drona zamiast konwencjonalnego łazika. Latanie w atmosferze Tytana jest dużo łatwiejsze niż na Ziemi, podczas gdy zwyczajny łazik nie radziłby sobie na tamtejszej powierzchni zbyt dobrze.
Na rezultaty misji Dragonfly niestety będziemy musieli dość długo czekać. Dron zostanie wystrzelony w przestrzeń kosmiczną w 2026 roku. Jeśli wszystko pójdzie z planem, na powierzchnię Tytana dotrze on w roku 2034.
Źródło: Uniwersytet Cornella, fot. tyt. Johns Hopkins/APL