Na szczęście, przedstawiciele władz z całego świata wzięli sobie problem dziury ozonowej do serca, wprowadzając regulacje nakazujące wycofanie z użytku substancji, które niszczyły warstwę ozonową. Te działania zdawały się być skuteczne, albowiem dziura ozonowa nad Antarktydą powoli malała. Pewien badacze twierdzi jednak, że odkrył w innym miejscu ogromną dziurę ozonową, o istnieniu której dotychczas nie wiedziano. Obejmuje ona prawie cały tropikalny region świata.
Dziura ozonowa w tropikach
Warto przypomnieć, że dziura ozonowa nad Antarktydą ma charakter sezonowy. Otwiera się ona wiosną, na początku września, by zamknąć się z początkiem grudnia. Tymczasem, tropikalna dziura ozonowa podobno jest zjawiskiem całorocznym. Szacuje się, że jest ona około siedem razy większa niż dziura, która każdego roku otwiera się nad Antarktydą.
Zdaniem profesora Qing-Bin Lu z Uniwersytetu Waterloo w Ontario w Kanadzie, stojącego za odkryciem, ogromna dziura ozonowa istnieje nad tropikami od lat 80. XX wieku, czyli od kilkudziesięciu lat. Ma ona stanowić wielki problem, ponieważ przepuszczając na powierzchnię Ziemi promieniowanie UV może zwiększać u dużej części populacji częstotliwość zachorowań na raka i występowania zaćmy. Może także wpływać na całe ekosystemy.
Skoro dziura ozonowa nad tropikami jest tak duża, dlaczego dowiedziano się o jej istnieniu dopiero teraz? Jak tłumaczy Qing-Bin Lu, po prostu nikt się jej tam nie spodziewał. Obecności dziury ozonowej w takim miejscu nie przewidziały dotychczasowe modele fotochemiczne.
Co ciekawe, odkrycie profesora Lu jego zdaniem zdaje się potwierdzać to, że nie tylko freony i inne substancje wytworzone przez człowieka doprowadziły do zniszczenia warstwy ozonowej. Profesor już lata temu zaproponował z kolegami alternatywną teorię zubożenia warstwy ozonowej. Ta zakłada, że również promieniowanie kosmiczne miało swój wkład w postanie dziur ozonowych, w ramach mechanizmu znanego pod skrótem CRC (ang. cosmic-ray-driven electron reaction).
„Obserwowane rezultaty wyraźnie wskazują na to, że zarówno antarktyczna, jak i tropikalna dziura ozonowa muszą powstawać za sprawą identycznego mechanizmu fizycznego. Mechanizm CRE wykazał doskonałą zgodność z obserwowanymi danymi.”, poinformował Qing-Bin Lu. „Chorofluorowęglowodory (CFC) są niewątpliwie głównymi gazami niszczącymi warstwę ozonową, ale promieniowanie kosmiczne odgrywa rolę w powstawaniu dziur ozonowych tak polarnych, jak i tropikalnych.”
Odkrycie podawane w wątpliwość
Oczywiście, na razie na twierdzenia profesora Qing-Bin Lu należy patrzeć nieco z przymrużeniem oka. Jak zauważają inni badacze to po pierwsze dlatego, że jak dotąd pojawiła się tylko jedna praca naukowa na temat nowej dziury ozonowej, autorstwa tylko i wyłączenie Qing-Bin Lu, a po drugie dlatego, że Lu użył na potrzeby swoich badań nietypowej definicji dziury ozonowej. Konwencjonalnie za dziurę ozonową uznaje się obszar warstwy ozonowej wyniszczony o 80%, natomiast Lu uznaje za dziurę ozonową obszar wyniszczony już o 25%. Poza tym, Qing-Bin Lu opublikował swoją pracę w czasopiśmie o niskim wskaźniku cytowań.
Niektórzy naukowcy, tacy jak profesor Martin Chipperfield z Uniwersytetu w Leeds, są wręcz zaskoczeni, że praca profesora Lu doczekała się publikacji. Nie są bowiem przekonani co do prawidłowości przedstawionych w niej wyników. Cóż, jest to praca niewątpliwie kontrowersyjna.
Źródło: ZME Science, fot. tyt. NASA