5 maja 2018 roku z bazy Vanderberg w Kalifornii wyniesiono w przestrzeń kosmiczną sondę InSight, której celem jest Czerwona Planeta. Od tamtego czasu nie zarejestrowano żadnych problemów związanych z jej transportem, jednak najcięższe chwile przeżyje ona dopiero w poniedziałek. Największym bowiem wyzwaniem jest właśnie samo lądowanie na Marsie.
Przez cały weekend badacze NASA będą obserwować strumień danych ze statku, aby upewnić się, że lądowanie przebiega pomyślnie. Będą również monitorować pogodę, aby upewnić się, że nie wpłynie ona negatywnie na podejście. Możecie powiedzieć, że to tylko kolejne lądowanie i chyba nie może to być trudne. Sęk w tym, że po wejściu w atmosferę planety z prędkością prawie 19800 km/h, statek będzie mieć około siedmiu minut na zwolnienie do 8 km/h. Cały proces został wstępnie zaprogramowany i nie będzie wymagać ingerencji z Ziemi.
Inżynierowie będą mogli śledzić jak sobie radzi InSight w czasie zbliżonym do rzeczywistego dzięki CubeSatowi Mars Cube One, który znajduje się już na orbicie Marsa i prześle informacje z sondy na Ziemię. Zespoły w JPL i Lockheed Martin Space będą mogły ocenić jak InSight zniósł lądowanie osiem minut po jego zakończeniu. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to po wylądowaniu rozpocznie się prawdziwa misja sondy.
Źródło: Slashgear