Kometa, która wróci za 80 tysięcy lat
Kometa Leonard, znana także jako C/2021 A1, została odkryta w styczniu 2021 roku przez astronoma Gregory’ego J. Leonarda, gdy ta znajdowała się 5 jednostek astronomicznych z dala od Słońca. Z czasem ta jednak zbliżyła się do Ziemi i Słońca na tyle mocno, by w grudniu było możliwe podziwianie jej gołym okiem. W Polsce pogoda rzecz jasna nie sprzyjała, ale mimo to nie jednej osobie udało się ją dostrzec. Każdy, kto tego dokonał, ma się czym chwalić, albowiem kometa Leonard ma szansę powrócić w to samo miejsce dopiero za… 80 tysięcy lat.
Do dzisiaj jasność komety zdążyła mocno spaść, ale z pomocą odpowiedniego sprzętu wciąż można ją dostrzec – w pobliżu Wenus, obok której ta dokonała przelotu. W pewnym momencie obiekt dzieliło zaledwie 50 tysięcy kilometrów od orbity planety, choć do samej planety miał on aż 4,2 miliona kilometrów dystansu. Z drugiej strony, najmniejsza odległość, jaka dzieliła kometę i Ziemię, wynosiła 34 miliony kilometrów.
Spadające gwiazdy na Wenus
Ze względu na niewielki dystans dzielący Wenus i kometę Leonard, pewna grupa astronomów podejrzewa, że kometa mogła spowodować pojawienie się na Wenus deszczu meteorów. Niektóre z większych drobin, które oderwały się od powierzchni obiektu, mogły wejść w atmosferę planety, dając w rezultacie zjawisko „spadających gwiazd”.
Praca tej grupy astronomów, dostępna do wglądu przed jej publikacją w czasopiśmie The Astronomical Journal, sugeruje, że najlepsze szanse na wystąpienie w atmosferze Wenus zaistniałyby, gdyby planeta przeszła przez warkocz komety. Aby warkocz był na tyle potężny, potrzeba by jednak, aby kometa była odpowiednio aktywna.
Podejrzenia wymagające potwierdzenia
W tej chwili na orbicie Wenus krąży jedna sonda – należąca do Japonii Akatsuki. Na razie nie wiadomo, czy podczas minionego weekendu ta dostrzegła ślady deszczu meteorów w atmosferze planety. Co jednak ciekawe, obserwacja odpowiednio jasnych rozbłysków spowodowanych przez drobiny komety wpadające w atmosferę Wenus teoretycznie powinna być możliwa z Ziemi. Być może wkrótce dowiemy się, czy ktokolwiek je dostrzegł.
„Jeżeli dokonalibyśmy w atmosferze Wenus detekcji meteorów związanych z tym wydarzeniem, powiedziałaby nam ona to, że kometa była dość aktywna przed zbliżeniem się do Słońca.”, powiedział Qicheng Zhang, jeden z autorów wspomnianej pracy.
Cóż, na razie musimy czekać na potwierdzenie tego, czy kometa Leonard faktycznie wywołała deszcz meteorów na Wenus. A czy taki deszcz meteorów ktokolwiek mógłby dostrzec z poziomu powierzchni tej planety? Otóż nie. Atmosfera Wenus jest na tyle gęsta, że zobaczenie spadających gwiazd byłoby możliwe dopiero po wzniesieniu się na jakieś 55 do 66 kilometrów nad powierzchnię.
Źródło: LiveScience, fot. tyt. Wikimedia Commons/Ilikerio