Teraz możemy przyjrzeć się kolejnemu niesamowitemu widokowi uchwyconemu przez Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba Widok ten przedstawia dwie galaktyki, które zderzają się ze sobą. Jak się okazuje, żadna z nich zdaje się nie posiadać supermasywnej czarnej dziury w swoim centrum.
Turbulentne wydarzenie
Galaktyki, które Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba sfotografował, to IC 1623 oraz VV 114. Znajdują się one jakieś 275 milionów lat świetlnych stąd, w gwiazdozbiorze Wieloryba. Uczeni z Kalifornijskiego Instytutu Technicznego czyli Caltechu przyjrzeli się im z pomocą JWST, aby dowiedzieć się czegoś nowego na temat galaktycznych kolizji.
„Połączenie się dwóch galaktyk powoduje dramatyczne zmiany w kształcie i zawartości tych galaktyk oraz wszystkiego innego, co ich dotyczy. Zatem, naprawdę musimy zrozumieć ten proces, aby dowiedzieć się, jak galaktyki ewoluują.”, powiedziała Vivian U z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, członkini zespołu badawczego, który przyjrzał się IC 1623 i VV 114.
Gdy dwie galaktyki orbitują wokół siebie, a z czasem się ze sobą zderzają, odrywają od siebie ogromne strumienie materii i tworzą masywne fale uderzeniowe, które przechodzą przez obydwie glaaktyki. Zjawiska te pobudzają procesy gwiazdotwórcze, czego efekty widać na fotografii z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Czerwone plamy znajdujące się na niej to właśnie spowite pyłem regiony gwiazdotwórcze.
Nieprzewidziany obrót spraw
Prawie każda masywna galaktyka posiada w swoim centrum supermasywną czarną dziurę. Naukowcy spodziewają się z reguły na dodatek, że czarne dziury zlokalizowane w centrach łączących się galaktyk powinny być stosunkowo aktywne – pożerać gaz ze swojego otoczenia i emitować jednocześnie ogromne ilości promieniowania.
O dziwo, kiedy naukowcy obserwowali IC 1623 i VV 114, nie dostrzegli w nich ani śladu aktywnych czarnych dziur. Czy zatem żadna z tych galaktyk nie posiada w swoim centrum supermasywnej czarnej dziury?
„Te fuzje zazwyczaj wywołują chaos i powodują, że czarne dziury otrzymają dużo gazu, a następnie stają się aktywne i robi się bardzo ciekawie, ale tutaj tego nie widzimy.”, powiedział Lee Armus z Caltechu. „Być może musimy przyjrzeć się trochę uważniej – [czarne dziury] nie zawsze dają o sobie znać.”
Kto wie, może supermasywna czarna dziura lub dwie supermasywne czarne dziury chowają się gdzieś głęboko w zderzających się galaktykach. Na razie nie ma jednak co do tego pewności.
Źródło: New Scientist, fot. tyt. Canva