Nie od dziś wiadomo, że za sprawą zmieniającego się klimatu lód utrzymujący się obecnie na lądach – na Antarktydzie, Grenlandii, i nie tylko – z czasem niemalże całkowicie zniknie, doprowadzając do podniesienia się światowego poziomu mórz. To sprawi z kolei, że wiele obszarów przybrzeżnych, obejmujących większe i mniejsze miasta, zostanie zalanych. Niemniej, teraz okazuje się, że te zalania będą stanowić o wiele poważniejsze zagrożenie niż sądzono.
Szacowanie wielkości populacji, które są narażone na skutki wzrostu poziomu mórz, nie należy do zadań najprostszych. Zależy ono bowiem od dokładności pomiarów topografii planety. Wiele z ostatnich szacunków było opartych o trójwymiarową mapę planety stworzoną dzięki systemowi radarów, który znalazł się na pokładzie promu kosmicznego Endeavour w 2000 roku. Problem w tym, że system ten często rejestrował wyższe powierzchnie – na przykład wierzchołki wieżowców lub drzew – zamiast podłoża, na którym te drzewa czy wieżowce się znajdowały. To sprawiło, że dotychczasowe szacunki były obarczone ogromnym błędem, który szczególnie zniekształcał wyniki w przypadku obszarów gęsto zaludnionych.
Aby najnowsze szacunki były o wiele dokładniejsze, badacze z Uniwersytetu w Princeton, których artykuł ukazał się niedawno w czasopiśmie Nature Communications, sięgnęli po dużo wiarygodniejsze dane lidarowe (lidary to urządzenia działające na zasadzie podobnej do radarów, ale wykorzystujące światło widzialne laserów zamiast mikrofal). Te dane wykorzystano do wytrenowania systemu nauczania maszynowego, dzięki któremu błędy pomiarowe najnowszych szacunków są dużo mniejsze niż w przypadku modelu NASA.
Jak pokazuje analiza uczonych z Uniwersytetu w Princeton, podnoszący się poziom mórz zagraża trzy- do czterokrotnie większej liczbie osób, niż przewidywano wcześniej, w zależności od konkretnego scenariusza. Jeżeli te szacunki są słuszne, radykalnie zwiększą się straty wynikające ze wzrostu poziomu mórz oraz koszty działań adaptacyjnych, takich jak budowa wyższych falochronów. O wiele większa będzie również skala migracji z regionów nabrzeżnych.
Już teraz podnoszący się poziom mórz zagraża życiu nawet 110 milionów ludzi, podczas gdy dotychczasowe szacunki zakładały, że zagraża „tylko” 28 milionom ludzi. Z najnowszych wyliczeń wynika też, że nawet w przypadku najbardziej optymistycznego scenariusza liczba ta do końca wieku wzrośnie do 190 milionów (modele NASA pokazywały, że wzrośnie do 50 milionów). Zgodnie z drugim scenariuszem, zakładającym że jeszcze przez długie lata emisja CO2 będzie utrzymywać się na wysokim poziomie, do 2100 roku konsekwentnie zalewane będą domy 630 milionów ludzi. Ten sam scenariusz przewiduje, że w 2050 roku zalania będą dotyczyć 340 milionów ludzi.
Chociaż najdotkliwszy podnoszący się poziom mórz będzie dla Chin, Bangladeszu, Indii, Wietnamu, Indonezji oraz Tajlandii, nie oznacza to, że problem nie dotyczy Polski. Autorzy nowych analiz opublikowali interaktywną mapę, która pokazuje, że do 2050 roku zmianę miejsca zamieszkania powinni rozważyć mieszkańcy dużej części Szczecina, okolic północnej części Odry, sporych obszarów wokół Gdańska, Elbląga, Darłowa, i nie tylko.
Źródło: Nature Communications