Zapowiada się bardzo pracowity miesiąc dla wszystkich entuzjastów Czerwonej Planety. W lutym tego roku wokół Marsa pojawi się bowiem nie jedna, a trzy niezależne od siebie misje. Pierwszą, która dotrze na miejsce będzie Hope – od Zjednoczonych Emiratów Arabskich. W tym przypadku sonda ma wejść w atmosferę planety już 9 lutego.
Cel? Zebranie danych dotyczących warunków atmosferycznych panujących bezpośrednio na Marsie.
Szansa na sukces
Jeśli misja się powiedzie, Zjednoczone Emiraty Arabskie będą dopiero piątym krajem, który z powodzeniem wysłał misję na Marsa. Do tej stawki niebawem dołączą także Chiny wraz z misją Tianwen-1. Oprócz ZEA, na Marsa swoje misje wysłały takie kraje, jak Rosja, Indie, USA i Europejska Agencja Kosmiczna.
Hope to także pierwsza misja międzyplanetarna narodu arabskiego. Niestety działania dokonywane w obrębie Czerwonej Planety są bardzo trudne. Połowa z nich kończy się niepowodzenie – przed Hope stoi więc duże wyzwanie, które związane jest z bezpiecznym wprowadzeniem sondy na orbitę. Przewodnicząca Agencji Kosmicznej Zjednoczonych Emiratów Arabskich przekazała, iż inżynierowie nigdy nie używali silników odrzutowych przez 27 minut bez przerwy.
Samo wejście na orbitę Marsa będzie kosztowało misję Hope połowę dostępnego paliwa. Nie ma się jednak co temu dziwić. Swoiste hamowanie będzie musiało sześciokrotnie zmniejszyć prędkość lotu sondy.
fot. UAE Space Agency
Będąc na orbicie, Hope będzie obserwować atmosferę Marsa. W szczególności górną i dolną atmosferę oraz wzajemne oddziaływanie w różnych porach roku. Poprzednie misje badające atmosferę Marsa wyglądały bardzo podobnie, jednak działały w znacznie krótszych ramach czasowych. Misja ZEA ma dać odpowiedzieć na to, jak atmosfera Marsa zmienia się w ciągu całego roku.
Misja Hope będzie miała za zadanie również dowiedzieć się, dlaczego Mars traci swoją atmosferę wraz z upływem czasu.
Źródło: DT / fot. Government of Dubai Media Office