Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, co stałoby się, gdybyś wpadł do czarnej dziury? Jako że jak dotąd nikomu nie udało się bezpośrednio zbadać takiego obiektu, naukowcy mogą co najwyżej tworzyć hipotezy w tej kwestii. Mimo to NASA stworzyła bardzo ciekawe wideo, które pokazuje, co kamera w teorii mogłaby uchwycić, zbliżając się do czarnej dziury i w końcu przekraczając horyzont zdarzeń, zza którego nie byłoby możliwości powrotu.
Lot do czarnej dziury
NASA stworzyła swoje najnowsze wideo przy użyciu superkomputera Discover znajdującego się na terenie Centrum NASA ds. Symulacji Klimatycznych. Właściwie NASA opublikowała jednak dwa filmy – jeden z nich to wideo 360-stopniwe, pozwalające poczuć się tak, jakbyśmy to my zaliczyli bliskie spotkanie z czarną dziurą.
Czarna dziura widoczna na wideo została zaprojektowana tak, aby przypominała supermasywną czarną dziurę znajdującą się w samym środku Drogi Mlecznej, czyli Sagittarius A*. Ta supermasywna czarna dziura ma masę 4,3 miliona Słońc i dosłownie zakrzywia przestrzeń kosmiczną wokół siebie.
Na początku pierwszego filmu kamera znajduje się 640 milionów kilometrów z dala od czarnej dziur, a potem odbywa podróż, która w rzeczywistości trwałaby około trzy godziny, a która zakończyłaby się nurkowaniem w czarnej dziurze. Po przekroczeniu horyzontu zdarzeń kamera zostałaby zniszczona przez tak zwane zjawisko „spaghettifikacji” w ciągu 12,8 sekundy.
Drugi film przedstawia znacznie bezpieczniejszy scenariusz – przelotu wokół czarnej dziury z dala od horyzontu zdarzeń. Warto wspomnieć, że za sprawą dylatacji czasu astronauta, który odbyłby 6-godzinną podróż wokół czarnej dziury wróciłby o 36 minut młodszy niż jego koledzy czekający na pobliskim statku-matce. To dlatego, że czas biegnie znacznie wolniej wokół źródeł bardzo silnej grawitacji.
Bez superkomputera o podobne materiały byłoby trudno
Co ważne, NASA informuje, że tworząc omawiane symulacje pewne rzeczy uprościła. Przede wszystkim, nie wzięto w nich pod uwagę rotacji. Dzięki temu symulacje skupiają się czarnej dziurze, a naukowcy nie musieli mieć do czynienia z całym szeregiem skomplikowanych obliczeń.
Co ciekawe, symulacje NASA powstały przy użyciu 0,3%, czyli 129 tysięcy procesorów superkomputera Discover. Dzięki temu ukończono je w ciągu około pięciu dni, podczas gdy na standardowym laptopie zdaniem NASA byłyby prowadzone latami. W tym czasie ta porcja superkomputera wygenerowała mniej więcej 10 terabajtów danych.
Źródło: NASA, fot. tyt. NASA