Na wypadek zagłady
Wielu ekologów uważa, że w tej chwili na naszej planecie ma miejsce kolejne wielkie wymieranie, określane mianem szóstej katastrofy – wymieranie, za którym stoi nic innego jak ludzka działalność. Jako, że to właśnie my, ludzie, odpowiadamy za obecny stan planety, a także za to, że ten ciągle się pogarsza, powinniśmy w jakiś sposób zadbać o to, aby zachować różnorodność występujących na jej powierzchni organizmów.
Jedną z metod na zachowanie tej różnorodności jest budowanie takich miejsc jak Globalny Bank Nasion znajdujący się na norweskim archipelagu Svalbard. Jest to ulokowany w tunelu wydrążonym w wiecznej zmarzlinie skarbiec, w którym przechowywane są podwójne próbki nasion roślin jadalnych z całego świata. Istnieją również tak zwane „zamrożone zoo”, w których gromadzi się i przechowuje w warunkach kriogenicznych materiał genetyczny zwierząt.
Niestety, wymienione wyżej placówki mają swoje wady. W 2016 roku woda pochodząca z topniejącej wiecznej zmarzliny wdarła się do Globalnego Banku Nasion, pokazując, że postępujące zmiany klimatu zagrażają nawet jemu. Niestety, nawet jeśli zostałby on zbudowany gdzie indziej na Ziemi, wcale nie byłby bezpieczniejszy. W takim razie, być może najlepiej byłoby przechowywać materiał biologiczny ziemskich organizmów poza Ziemią?
Genetyczne archiwum na Księżycu
Właśnie mając to na uwadze zespół uczonych z Uniwersytetu Arizony przedstawił koncept księżycowej „Arki Noego”. W pewnym sensie Księżyc jest idealną lokalizacją dla takiej placówki. Panują na nim bardzo niskie temperatury, jest on stabilny tektonicznie, a poza tym trudno na nim o jakiekolwiek zjawiska pogodowe czy ryzyko zalania.
Naukowcy uważają, że księżycową „Arkę Noego” można by zbudować wewnątrz jednej z wielu jaskiń lawowych występujących pod powierzchnią satelity. Do środka konstrukcji można dostać by się z pomocą wind. Wewnątrz, w specjalnych kriogenicznych modułach przechowywane byłyby nasiona roślin czy zwierzęce zarodki. Budynek byłby zasilany energią słoneczną za pośrednictwem paneli umieszczonych na powierzchni.
Projekt księżycowej „Arki Noego”. | Źródło: Uniwersytet Arizony
Rzecz jasna, realizacja takiego projektu stanowiłaby ogromne wyzwanie. Przede wszystkim, wysyłanie czegokolwiek w kosmos kosztuje, a kosztuje tym więcej, im więcej waży to, co chcemy wysłać. Tak się składa, że wszystko to, co trzeba by przetransportować na Księżyc w celu zbudowania „Arki Noego”, ważyłoby naprawdę sporo. Uczeni sugerują, że potrzeba by około 250 startów, by umieścić na powierzchni satelity po 50 próbek pochodzących od 6,7 miliona organizmów.
Inną wadą pomysłu jest to, że gdyby ludzkość w razie jakiegoś globalnego kataklizmu utraciła możliwość podróżowania w przestrzeń kosmiczną, zapewne przez bardzo długi czas – do momentu odzyskania tej zdolności – nie bylibyśmy w stanie skorzystać z bogactwa Arki. Należy też zadać pytanie, czy naukowcy byliby w stanie skutecznie ochronić próbki zmagazynowane na Księżycu przed kosmicznym promieniowanie.
Cóż, na razie pomysł zbudowania księżycowej „Arki Noego” jest tylko pomysłem. Czas pokaże, czy ktokolwiek, kiedykolwiek uzna, że warto go urzeczywistnić.
Źródło: Uniwersytet Arizony, fot. tyt. Canva