Nuklearny grobowiec został zbudowany w 1979 roku, a umieszczono w nim odpady powstałe podczas wybuchów 67 bomb atomowych, które amerykanie zdetonowali na Wyspach Marshalla między 1946 a 1958 rokiem. Wśród tych odpadów są zanieczyszczona gleba zabrana z miejsc detonacji, wyposażenie wojskowe, beton oraz złom. Wspomniana gleba zawiera takie radioaktywne pierwiastki jak pluton-239, który przy wdychaniu go powoduje między innymi raka płuc.
Przynajmniej od 1993 roku, za sprawą ponoszącego się poziomu mórz, oceaniczna woda powoli przesącza się do gleby pod kopułą. Warto w tym punkcie zaznaczyć, że jedynie od góry konstrukcja została przykryta betonem. Właśnie dlatego rosnący poziom mórz może doprowadzić do całkowitego zatopienia grobowca, a w rezultacie zawalenia go oraz wycieku odpadów jądrowych do oceanu.
Zatopienie grobowca rzeczywiście może się ziścić, a to za sprawą postępujących zmian klimatycznych, którym wiele osób tak usilnie próbuje zaprzeczyć, mimo że istnieją niezbite dowody na to, iż te mają miejsce i odpowiada za nie działalność człowieka. Wysoce prawdopodobne jest, że zmiany klimatyczne do 2030 roku doprowadzą do podniesienia poziomu wód wokół Wysp Marshalla nawet o 3 do 16 centymetrów. Obecne szacunki pokazują, że zatopienie kopuły powinno nastąpić przed 2100 rokiem.
Jeżeli będziemy mieli wyjątkowego pecha, kopuła może zawalić się jeszcze wcześniej. Niedawno, także za sprawą podnoszącego się poziomu wód, ta zaczęła stopniowo pękać, co zwiększa szanse na to, iż silne fale otworzą grobowiec. Wystarczy, aby w okolicy nastąpiło trzęsienie ziemi, czy pojawił się huragan, i katastrofa gotowa.
Skoro dno grobowca nie jest zabezpieczone betonem, istnieją podejrzenia, iż odpady już wyciekają do okolicznych wód. Co jednak ciekawe, mieszkańcom Wysp Marshalla mówi się, iż nie muszą się tym martwić, ponieważ… poziomy promieniowania poza kopułą i tak są równie wysokie co w jej wnętrzu. Najwyraźniej niektórzy przedstawiciele władz zapominają o tym, że oceaniczne prądy mogą rozprowadzić zawartość kopuły po całym świecie. W 2014 roku ślady plutonu-239 odnalezione w chińskiej prowincji Guandong bezpośrednio powiązano z Wyspami Marshalla.
Ku rozczarowaniu absolutnie każdego, komu stan planety nie jest obojętny, Stany Zjednoczone nadal bagatelizują sprawę Runit Dome i nie chcą wziąć za nią odpowiedzialności. Władze USA twierdzą, iż ta odpowiedzialność należy do Republiki Wysp Marshalla, podczas gdy sama Republika Wysp Marshala nie dysponuje środkami finansowymi, które pozwoliłyby na rozwiązanie problemu kopuły.
Źródło: LA Times, Science Alert