Pokrzyżowane plany
Dotychczas Tytan był badany bezpośrednio tylko raz, w 2005 roku, gdy na jego powierzchni osiadł lądownik Huygens (który funkcjonował tam zaledwie przez godzinę). To miało zmienić się w 2034 roku, gdy po ośmiu latach od startu, który odbyłby się w 2026 roku, na księżyc dodarłby kolejny pojazd – tym razem pierwszy dron, czyli tworzony przez NASA Dragonfly.
Teraz, jak się okazuje, NASA postanowiła odłożyć w czasie start swojego drona o około rok. Zatem, ma odbyć się on w roku 2027, a nie jak planowano dotychczas w 2026. Z jakiej przyczyny podjęto taką decyzję? Podobno przyczyn jest kilka, a jedną z nich ma stanowić pandemia COVID-19, która doprowadziła do cięć budżetowych.
Dragonfly – latający łazik
Dragonfly to jak wyjaśnia NASA „latający łazik”, który będzie przemieszczał się nad powierzchnią Tytana z pomocą ośmiu śmigieł. Nie będzie on wyposażony w kółka, a rozmiarami ma dorównywać marsjańskiemu łazikowi Curiosity.
W przeciwieństwie do miejsc, do których wcześniej trafiały łaziki NASA, Tytan posiada siedem razy słabsze przyciąganie grawitacyjne niż Ziemia, a przy tym cztery razy gęstszą atmosferę niż Ziemia. Na dodatek, jego powierzchnia usiana jest jeziorami i strumieniami z ciekłymi węglowodorami, a także wydmami, które tworzy „śnieg” ze związków organicznych. Nic zatem dziwnego, że NASA chce wysłać tam drona zamiast konwencjonalnego łazika. Latanie w atmosferze Tytana jest dużo łatwiejsze niż na Ziemi, podczas gdy zwyczajny łazik nie radziłby sobie na tamtejszej powierzchni zbyt dobrze.
Dron NASA ma latać nad powierzchnią Tytana z prędkością do 36 kilometrów na godzinę i na wysokościach do 4000 metrów. Podczas jednej sesji lotu będzie on pokonywał do 8 kilometrów. Te sesje mają odbywać się w trakcie tamtejszych dni, z których pojedynczy odpowiada 16 ziemskim dniom. W sumie, podczas wymienionego okresu Dragonfly pokona na tytanie około 175 kilometrów.
W trakcie swoich podróży Dragonfly będzie rzecz jasna fotografował powierzchnię Tytana oraz badał ją z pomocą licznych instrumentów naukowych. Czasem ten będzie się nawet zatrzymywał – aby pobierać próbki z interesujących miejsc. Głównym celem pojazdu będzie eksploracja krateru Selk, w którym dawno temu mogła występować woda, a także złożone cząsteczki organiczne. NASA zamierza więc z pomocą tej misji nie tylko lepiej poznać Tytana, ale także dowiedzieć się, czy istniało na nim, bądź nadal istnieje, życie.
Misja o niepewnym losie
Mam nadzieję, że Dragonfly rzeczywiście wyruszy w stronę Tytana w 2027 roku. Obawiam się jednak, że jego start zostanie opóźniony ponownie. W końcu, w ciągu najbliższych 7 lat jeszcze wiele może pójść nie tak, a jak głoszą prawa Murphy’ego, jeśli coś może pójść źle, to pójdzie źle.
W tej chwili nie wiadomo, z pomocą jakiej rakiety Dragonfly zostanie wystrzelony w przestrzeń kosmiczną. Dron zostanie dostarczony na pole wydmowe Shangri-La, znajdujące się na powierzchni Tytana w okolicach równikowych. Gdy ten już tam trafi, rozpocznie swoją 2,7-letnią misję.
Źródło: NASA, fot. tyt. NASA/Johns Hopkins APL