Hipokryzja na COP27
Delegaci na szczyt klimatyczny zostali oskarżeni o hipokryzję po tym, jak do Egiptu przylecieli w ponad 400 prywatnych odrzutowcach. Jak inaczej dostać się do Egiptu? To bardzo proste: transportem zbiorowym – każdy z polityków wyemitowałby mniejszy ślad węglowy lecąc na pokładzie z innymi pasażerami.
Climate Action Against Disinformation, grupa analizująca trendy w fałszywych informacjach w mediach społecznościowych, stwierdziła w swoim czwartkowym raporcie, że narracje o rzekomej „hipokryzji i elitaryzmie” były jednym z głównych tematów postów sceptycznych wobec COP27. Jednocześnie mianem fake newsa określono doniesienia jednego z hiszpański portali, który podawał liczbę 1500 prywatnych samolotów.
„Ponad 400 prywatnych odrzutowców wylądowało w Egipcie w ciągu ostatnich kilku dni” – powiedział w czwartek AFP informator zbliżony do egipskich władz lotniczych, który prosił o zachowanie anonimowości. „Przed COP27 odbyło się spotkanie, a urzędnicy egipscy poczynili odpowiednie przygotowania na ich przyjęcie lotnisku w Sharm el-Sheikh” – przekazał.
Na szczycie wypowiadał się m.in. preyzdent Polski Andrzej Duda.
Media szacowały liczbę tych maszyn na 200-400. Bez względu na to, w którym miejscu leży prawda, liczba ta jest absurdalnie wysoka.
Co wolno wojewodzie…
5 listopada setki aktywistów klimatycznych zablokowało płytę lotniska dla prywatnych odrzutowców na lotnisku Schiphol w Amsterdamie. Grupy Greenpeace i Extinction Rebellion protestowały przeciwko braku równości pomiędzy tym co robią politycy, a co nakazuje się obywatelom. Ekolodzy uważają, że politycy powinni postępować w myśl proponowanych przez siebie proekologicznych zmian.
Krytykę lotów prywatnymi odrzutowcami przez polityków dało się słyszeć również podczas ostatniego szczytu klimatycznego ONZ, COP26, w Glasgow w listopadzie 2021 roku, kiedy to prywatne samoloty zupełnie zablokowały tamtejsze lotnisko. Sytuacja ta nie nauczyła niczego polityków, którzy dążą za wszelką cenę m.in. do usunięcia z dróg samochodów spalinowych i zmuszenia ludzi do częstszego wybierania komunikacji zbiorowej.
Naukowcy twierdzą, że zmiana klimatu spowodowana spalaniem paliw kopalnych przez ludzkość potęguje siłę i częstotliwość występowania powodzi, fali upałów i suszy, które prawdopodobnie nasilą się w nadchodzących dziesięcioleciach, jeśli emisje nie zostaną ograniczone.
Problem polega na tym, że często to najbiedniejsi i najsłabsi odczuwają skutki proekologicznych zmian. Politycy odpowiedzialni za ich wdrażanie nierzadko są przyłapywani na życiu w zupełnej sprzeczności z nimi.
Źródło: AFP