Jak jednak sugeruje najnowsza praca naukowa, która ukazała się na serwerze arXIV, wciąż może nie być za późno na to, by przyjrzeć się omawianemu ciału niebieskiemu z bliska. Wykonując złożony manewr wokół Jowisza, sonda wystrzelona w przestrzeń kosmiczną do 2028 roku mogłaby dogonić Oumuamuę w ciągu 26 lat.
„To czego potrzebujemy, to jego fotografia, wykonana z bardzo bliska, in situ.”, wyjaśnił główny autor pracy naukowej, Adam Hibbert, inżynier oprogramowania brytyjskiej organizacji non-profit o nazwie Initiative for Interstellar Studies (i4is). „Jedynym sposobem na jej uzyskanie jest wysłanie misji.”
Obiekt, który zrodził wiele pytań
Gdy dostrzeżono Oumuamuę, ta przemieszczała się z prędkością 92 tysięcy kilometrów na godzinę. Ta prędkość, w połączniu z jej zwiększającym się przyspieszeniem, sugerowała, że obiekt pochodzi spoza Układu Słonecznego. Rzecz jasna, natychmiast po zaobserwowaniu jej pojawiły się liczne teorie na temat jej charakteru. Najmniej szalone głosiły, że Oumuamua może być asteroidą lub kometą czy też kawałkiem lodu oderwanym od egzoplanety.
Według najbardziej szalonych teorii Oumuamua miała być statkiem obcych. To powiedziawszy, nie ma żadnych dowodów, które by na to wskazywały.
Plany dogonienia Oumuamuy
Bardzo szybko po dostrzeżeniu obiektu zaczęły też rodzić się pomysły na to, jak wysłać w jego pobliże sondę, by ta mogła przyjrzeć mu się z bliska. Niektórzy proponowali, by wykorzystać Słońce do rozpędzenia pojazdu, co zmniejszyłoby ilość paliwa, którą ten by zużył podczas podróży i pozwoliłoby mu dogonić Oumuamuę. Niemniej, w takim wypadku sonda musiałaby być chroniona wytrzymałymi osłonami słonecznymi, które mocno wywindowałyby jej masę i koszt realizacji misji.
W ramach realizowanego przez i4is projektu Lyra Hibbert opracował wraz ze swoimi współpracownikami ze Stanów Zjednoczonych i Europy alternatywę, której nadał nazwę „Jupiter Oberth maneuver”. W ramach tego manewru sonda, wystrzelona z Ziemi, wykorzystałaby jako asystę grawitacyjną kolejno Wenus i Ziemię, dzięki czemu dotarłaby do Jowisza przy zużyciu minimalnej ilości paliwa. Po osiągnięciu orbity Jowisza pojazd użyłby silników, by wykorzystać tak zwany efekt Obertha i w studni grawitacyjnej rozpędzić się do 133 200 kilometrów na godzinę. Jak zauważa Hibberd, Jowisz nie zapewniłby tak dobrej asysty grawitacyjnej jak Słońce, ale mimo to pozwoliłby na spełnienie celów misji.
Oczywiście, nie wiadomo, czy taka misja kiedykolwiek zostanie zrealizowana. Zanim ktokolwiek zacznie snuć takie plany, praca Hibberta i jego współpracowników musi zostać zrecenzowana, by sprawdzić, czy zaprezentowane w niej obliczenia są prawidłowe.
Źródło: Live Science, fot. tyt. ESO/M. Kornmesser