Teleskop Jamesa Webba to maszyna, której start był opóźniany już kilkukrotnie na przestrzeni ostatnich lat – planowana data wystrzelenia urządzenia w kosmos została zaplanowana na 2021 rok.
Statek kosmiczny, którego zadaniem będzie wyniesienie teleskopu ponad powierzchnię naszej planety przeszedł testy próżniowe – naukowcy poddali sprzęt warunkom, których może spodziewać się on podczas swojej misji. Cały eksperyment zakładał użycie termicznej komory próżniowej, w której umieszczono bezpośrednio sam statek. Inżynierowie testowali jego odporność na temperatury wahające się od minus 148 stopni Celsjusza do 102 stopni Celsjusza. Różnica jest więc spora.
Teleskop Jamesa Webba także przeszedł specjalne testy – miały one miejsce w 2018 roku w Johnson Spacer Center NASA. Obecnie naukowcy pracujący nad projektem mogą potwierdzić, że zarówno teleskop, jak i statek są w stanie działać w pełni sprawnie i bez większych przeszkód. Jaki będzie więc kolejny etap?
Inżynierowie po udanych testach w komorze próżniowej muszą skupić się na integracji samego teleskopu ze statkiem kosmicznym. Warto pamiętać, iż teleskop Jamesa Webba posiada tysiące bardzo wrażliwych części, w tym samo lustro, które odpowiedzialne jest za możliwość „podglądania” Wszechświata. Element statku kosmicznego składa się ze swoistego „autobusu”, który ma dostarczyć teleskop w odpowiednie miejsce. Odpowiada on także za transport delikatnej powłoki ochronnej, która ma pozwolić działać teleskopowi w ekstremalnych temperaturach. Osłona przeciwsłoneczna składa się z pięciu warstw, a jej rozpiętość odpowiada wielkości kortu tenisowego. Element ten został zaprojektowany tak, aby wytrzymać ujemne oraz dodatnie temperatury.
Teleskop Jamesa Webba po znalezieniu się w kosmosie będzie następcą ukochanego przez wielu Hubble’a i jednocześnie sprzętem, który zapewni nam stały dopływ obrazów o wyższej rozdzielczości obserwując najbardziej odległe obiekty w kosmosie.
Źródło: DT