W Internecie przekazywanych jest ostatnio bardzo dużo informacji na temat pożarów w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia. Niestety, bardzo często powielane są w nich doniesienia nieprawdziwe i budzące zbyteczną panikę. W czasach, w których wszyscy powinni już uodpornić się na clickbaity dzieje się rzecz odwrotna. Niektóre media w pogoni za odsłonami zapominają o rzetelności. Skupmy się więc na faktach.
Pożar w okolicach Czarnobyla. | Źródło: YouTube
To nieprawda, że tegoroczny pożar w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia jest zjawiskiem niespotykanym lub wyjątkowym. Interesującą rzeczą jest to, że pożary w tym rejonie występują cyklicznie – w zasadzie każdego roku. Prawdą jest natomiast, że tegoroczne zaprószenie ognia jest niebezpieczniejsze przez to, jaki objęło obszar. Już teraz mówi się, że spłonęło kilka interesujących turystów atrakcji.
Kłamstwem są treści przekazywane zazwyczaj wraz ze zdjęciem dozymetru, wskazującego wartość 0,34 uSv/h, zrobionym na tle płonącego domu. Tym oto zdjęciem:
Dozymetr wskazujący wartość promieniowania jonizującego. | Źródło: YouTube
Wybrane media straszą, że promieniowanie to przekracza „normę” (bliżej nieokreśloną) aż 16-krotnie i że nawet Polakom może grozić niebezpieczeństwo. Tymczasem, szacuje się, że naturalne promieniowanie tła w Polsce wynosi ok. 0,1 uSv/h. Prowadzący stronę Zielony Atom na Facebooku zaprezentował zdjęcie dozymetru leżącego na żwirku dla kota, który wskazuje wartość… 0,36 uSv/h. Komentarz wydaje się zbyteczny.
Budzące spore emocje kadr z dozymetrem przechwycony został przez Yaroslava Yemelianenko, który zajmuje się organizowaniem wycieczek w Zonie. Chciał pokazać on za jego pomocą, że poziom radiacji wzrósł, ale… nie jest tak wysoki, jak podają to niektóre media. Pełne nagranie zobaczycie poniżej. Omawiany kadr znajdziecie ok. 2 minuty filmu.
Według informacji podawanych przez dozory jądrowe z Polski, Francji, Węgier i Norwegii potwierdzają, że nie istnieje żadne zagrożenie radiologiczne dla mieszkańców Ukrainy. Per analogiam, zagrożenie to nie istnieje także w przypadku Polski. Jeśli przeczytaliście gdzieś, że należy kupić płyn Lugola, zalecam zaprzestać śledzenia tego źródła informacji. Radioaktywny jod w Czarnobylu nie występuje od ponad 30 lat.
Brak zaufania do doniesień, zwłaszcza z mediów wschodnich, ma oczywiście swoje podłoże w niechęci do elit rządzących krajami, w których zwyczaje polityczne u wielu budzą skojarzenia z Polską z okresu PRL. Czy słusznie? Nie mi to oceniać. W przypadku pożarów w Czarnobylskiej Strefie Wykluczenia warto jednak bazować na faktach, a nie uprzedzeniach i domysłach.
Źródło: Zielony Atom, Nucleartoday, gov.pl, irsn.fr, haea.gov.hu, dsa.no