Nowy raport opublikowany przez NASA pokazuje, że w tym roku dziura ozonowa jest mniejsza niż kiedykolwiek w historii jej pomiarów. To niesamowite osiągnięcie. Niemniej, nie odpowiada za nie tylko i wyłącznie fakt, że przestaliśmy korzystać z freonów i innych substancji, które powodują powstawanie ubytków w warstwie ozonowej.
Jak donosi NASA, zmniejszenie rozmiaru dziury ułatwiły w tym roku nietypowe warunki pogodowe występujące nad Antarktydą, czyli tam, gdzie znajduje się dziura ozonowa. Te nietypowe warunki pogodowe sprawiły, że w stratosferze w tym rejonie występowała niecodziennie wysoka temperatura.
Zwykle, każdego roku na przełomie września i października dziura ozonowa rośnie, osiągając niemal 21 milionów kilometrów kwadratowych powierzchni, a dzieje się tak, ponieważ związki, które niszczą warstwę ozonową, pozostają w atmosferze przez bardzo długi czas. Podwyższona temperatura sprawiła jednak, że w tym roku dziura zwiększyła się tylko do 16,4 miliona kilometrów kwadratowych, po czy zmniejszyła się do 3,9 miliona kilometrów kwadratowych. Ta temperatura zredukowała wpływ szkodliwych substancji na warstwę ozonową.
„To wspaniała wiadomość dla ozonu na półkuli południowej.”, powiedział Paul Newman, główny naukowiec do spraw Nauk o Ziemi w Centrum Lotów Kosmicznych imienia Roberta H. Goddarda w Greenbelt w USA. „Należy jednak zaznaczyć, że to co widzimy w tym roku wynika z wyższych temperatur w stratosferze. Nie jest to oznaką, że ozon atmosferyczny nagle jest na szybkiej drodze do całkowitej regeneracji.”
Rzecz jasna, za sprawą wprowadzonych regulacji dziura ozonowa z roku na rok się zmniejsza i z czasem osiągnie rozmiar z 1980 roku, jednak ma to nastąpić dopiero po roku 2070. W tym czasie nad Antarktydą pewnie jeszcze kilkukrotnie wystąpią nietypowo wysokie temperatury, które ograniczą jej okresowy rozrost. W przeszłości takie anomalie miały miejsce jeszcze dwa razy.
Źródło: NASA