Ambitny projekt i jego kolejny sukces
Projekt Seabed 2030 został zapoczątkowany w 2017 roku, gdy dna ziemskich oceanów były zbadane zgodnie z nowoczesnymi standardami w zaledwie 6 procentach. Teraz, dzięki inicjatywie, znamy 23,4 procenta podłoży tych ogromnych wodnych zbiorników.
Celem inicjatywy Seabed 2030, jak wskazuje jej nazwa, jest całkowite zmapowanie den ziemskich oceanów do 2030 roku. Realizację tego celu ma umożliwić nieustannie rozwijająca się technologia, gromadzenie już dostępnych danych oraz wsparcie ponad 100 międzynarodowych organizacji. Tylko w ciągu ostatniego roku mapę poszerzono o dane dotyczące około 10,1 miliona kilometrów kwadratowych. Dla porównania, powierzchnia całej Europy wynosi około 10,5 miliona kilometrów kwadratowych.
Bardzo trudne zadanie
Jak mapuje się dna oceanów? Przede wszystkim jest to zdecydowanie trudniejsze niż mapowanie powierzchni Księżyca czy Marsa. To dlatego, że na powierzchnię Księżyca i Marsa z łatwością dociera promieniowanie elektromagnetyczne (w formie światła widzialnego czy promieniowania radiowego). Odbijające się od nich fale promieniowania możemy z łatwością odbierać przez satelity, które poruszają się bardzo szybko, czy teleskopy zlokalizowane na Ziemi.
Jako że promieniowanie elektromagnetyczne przenika przez wodę w ograniczonym stopniu, a głębokość oceanów potrafi sięgać nawet 11 tysięcy kilometrów (średnio wynosi 4267 metrów), z reguły nie jesteśmy w stanie dostrzec ich dna z poziomu powierzchni tafli wody, korzystając z technologii odbierającej takie promieniowanie. Zamiast tego sięga się po inne metody, bazujące przede wszystkim na użyciu fal akustycznych (dźwięku), by słuchać echa odbijanego od oceanicznego dna. Jednak statki generujące i odbierające takie fale nie przemieszczają się zbyt szybko, a więc nie są w stanie objąć dużej powierzchni w krótkim przedziale czasowym. Dlatego dotychczas udało się zmapować tylko i aż jedną czwartą den oceanów.
Projekt Seabed 2030 ma ogromne znaczenie. Naukowcy wierzą, że gdy dokładnie poznamy dna oceanów, być może będziemy w stanie lepiej przewidywać zmiany klimatu, tsunami, planować przebieg podwodnych kabli czy chronić podwodne organizmy przed wyginięciem.
„Pełna mapa dna oceanicznego to brakujące narzędzie, które pozwoli nam stawić czoła niektórym z najbardziej palących wyzwań środowiskowych naszych czasów, w tym zmianom klimatu i zanieczyszczeniu mórz. Umożliwi nam ono ochronę przyszłości planety.”, powiedział Mitsuyuki Unno, dyrektor wykonawczy The Nippon Foundation, jednego z realizatorów projektu Seabed 2030.
Utworzenie już jednej czwartej mapy den ziemskich oceanów nie byłoby możliwe, gdyby swoich danych inicjatywie nie udostępniały przeróżne firmy oraz władze wielu państw. Niemniej, niektóre podmioty nadal niechętnie otwierają swoje archiwa w obawie przed ujawnieniem tajemnic państwowych lub handlowych.
Wszystkie dane, które są zbierane w ramach Seabed 2030, będą dostępne publicznie, w Internecie, a dokładniej mówiąc na stronie GEBCO (Genertal Bathymetric Chart of the Oceans) – organizacji, która realizuje inicjatywę wraz z The Nippon Foundation. W tej chwili nie pozostaje nam nic innego, jak liczyć na to, że 2030 roku będą one dotyczyć całej powierzchni den oceanów.
Źródło: Seabed 2030, fot. tyt. Unsplash/Cristian Palmer