Źródło: Facebook
Bob Burdett wspólnie z synem miał udać się na górską wycieczkę rowerową. Mężczyzna postanowił jednak, że do Riverside State Park uda się nieco wcześniej i poczeka na syna blisko miejsca spotkania. Po drodze zaliczył jednak ciężki upadek, który mógłby skończyć się tragicznie, gdyby nie Apple Watch.
Gabe w pewnym momencie otrzymał wiadomość SMS z informacją o nieszczęśliwym wypadku i zawiadomieniu pogotowia. Za wszystkim stała oczywiście funkcja wykrywania upadku obecna w Apple Watch Series 4 (teraz także 5), która zidentyfikowała zdarzenie i sprawnie zareagowała.
Źródło: Facebook
Mężczyzna uderzył się mocno w głowę i stracił przytomność. Na zegarku aktywował się alarm i po minucie nieaktywności automatycznie zostało nawiązane połączenie ze służbami pogotowia. System wysłał synowi także mapę z dokładną lokalizacją ojca, dzięki czemu ten mógł szybko dotrzeć na miejsce zdarzenia.
Bob przeżył i aktualnie jest w stabilnym stanie. Gdyby nie Apple Watch, to wszystko mogłoby się potoczyć zupełnie inaczej. Trzeba więc przyznać, że technologia ma także swoją jasną stronę, o której czasami warto sobie przypomnieć.
Źródło: 9to5mac