Okazuje się, że mieszkańcy jednej z polskiej wsi są zbulwersowani planami lokalnych władz. Stanąć ma tam bowiem drugi już maszt 5G, co nie podoba się poszczególnym osobom. Sytuacja jest o tyle kuriozalna, że protesty trwały organizowano nawet przy okazji powstawania pierwszej konstrukcji. Wygląda jednak na to, iż wierzącymi w spiskowe teorie ludźmi raczej nikt się za bardzo nie przejmuje. Sytuacja jest obecnie rozwojowa i trudno stwierdzić jaki finał będzie miało całe zamieszanie. Kto wie, być może zaniepokojeni obywatele nie dadzą za wygraną?
Maszty 5G wciąż są postrzegane jako ogromne zagrożenie
Coraz rzadziej słychać o kontrowersjach związanych z 5G, najwidoczniej nareszcie zrozumiano brak płynących z tego tytułu zagrożeń. Oczywiście nie oznacza to, że Polacy całkowicie dali za wygraną. Czasami nadal mamy do czynienia z organizowaniem pomniejszych akcji protestacyjnych w miejscach, gdzie planowane jest postawienie wysokich masztów. Dziś chcielibyśmy poinformować Was właśnie o jednej z takich sytuacji. O co dokładnie chodzi?
Akcja rozgrywa się w miejscowości Hadykówka – tamtejsi mieszkańcy nie chcą, by stawiano kolejny maszt telefonii komórkowej. Nie ucichły bowiem głosy krytyki wobec pierwszej takiej konstrukcji, a władze planują budowę kolejnej. Dyskusja dotycząca planów rozpoczęła się podczas ubiegłotygodniowej sesji samorządowej. Niektórzy radni są niemalże przekonani, że nad wsią zawisło „jakieś fatum”. Czyżby niektóre rejony Polski nadal wierzyły w klątwy? Oby nie…
Sprawa ma swój początek w piśmie od inwestora, które otrzymała jedna z mieszkanek. Na jego łamach przedstawiona została propozycja postawienia następnej wieży nadajnikowej. Jeśli nie wyraziłaby takiej zgody, to firma po prostu zgłosiłaby się do sąsiadów. Sołtyska wsi uważa takie zagranie za szantaż, a wręcz „najazd na Hadykówkę”. Przy okazji daje znać, że miejscowość nie ma żadnego problemu z zasięgiem, więc stawianie masztu 5G mija się z celem. Do tego dochodzi fakt obecności połączenia światłowodowego.
Oczywiście nie brakuje głosów sprzeciwu, gdzie padają argumenty sugerujące szkodliwość fal emitowanych przez nadajniki. Podobno żaden z przedstawicieli sieci nie przedstawia wiarygodnych badań, natomiast łatwo jest znaleźć opracowania mówiące o złym wpływie technologii na zdrowie. Zagrożenia obawiają się podobno dzieci, jak i dorośli. To oczywiście nie wszystkie powody podawane przez władze – chodzi również o rzekomy spadek zasięgu z innych sieci po postawieniu masztu 5G. Mieszkańcy mają mieć problem z dodzwonieniem się do kogokolwiek.
Podatek rozwiąże problem?
Pojawił się nawet pomysł wysokiego opodatkowania działki, na której stoi nadajnik. Wtedy też operator miałby zrezygnować z inwestycji – trudno jednak uwierzyć w taki scenariusz. Warto jednak podkreślić, iż obecnie nie wpłynął jeszcze wniosek o budowę nowej wieży. Negocjacje pomiędzy mieszkańcami a inwestorami podobno już trwają, czas pokaże co z tego wszystkiego wyjdzie.
- Przeczytaj również: Kupił smartfon za 2000 złotych, dostał łańcuch rowerowy
Pozostaje więc czekać na rozwój wydarzeń. Jak jednak doskonale widać, część Polaków wciąż nie chce nawet słyszeć o masztach 5G – są one bowiem szkodliwe, brzydkie i nie wiadomo co jeszcze.
Źródło: korsokolbuszowskie.pl / Zdjęcie otwierające: unsplash.com (@straatskoonheid)