Prezentacja zawierała pierwsze kilka minut gry. Pokazano między innymi edytor postaci, który w znanym już stylu Bethesdy jest niezwykle immersyjny. W tym przypadku dwie postacie (mąż i żona) stoją przed lustrem, a gracz może modyfikować ich poszczególne części ciała. W grze będzie można grać kobietą lub mężczyzną i co najważniejsze – w przeciwieństwie do poprzednich części każda postać będzie udźwiękowiona. Dialogi będą zatem bardziej naturalne.
Pierwsze minuty to sielankowa rzeczywistość typowej amerykańskiej rodziny. Ta szybko się jednak kończy, a mieszkańcy Bostonu muszą uciekać do schronów atomowych. Chwilę później obserwujemy wybuch i budzimy się… 200 lat później. Jak do tego doszło? Zapewne będzie to stanowić część fabuły.
Kolejne minuty gameplayu to prezentacja systemu dialogów czy walki. Ta ostatnia nabrała nieco bardziej zręcznościowego charakteru, choć wciąż skorzystać można z systemu V.A.T.S., który pozwala wybrać, w którą część ciała mamy oddać strzał.
Fallout 4 zostanie wyposażony w szereg nowości względem poprzedniej części. Jedną z nich jest pies towarzysz, któremu możemy wydawać polecenia (np. przyniesienia jakiegoś przedmiotu). Nie zabraknie także craftingu – zarówno broni, jak i pancerza wspomaganego.
Twórcy pokusili się także o elementy strategiczne. Podczas przygody będziemy mogli zbudować schron. Postawienie kolejnych budynków sprowadzi do niego mieszkańców, a także kupców posiadających unikalne przedmioty. Deweloperzy zapewniają, że możliwości rozwoju budowli będą ogromne.
Znamy już także datę premiery. Fallout 4 zadebiutuje na rynku jeszcze w tym roku – dokładnie 10 listopada. W sklepach dostępna będzie m.in. edycja kolekcjonerska z… prawdziwym Pip Boyem, zakładanym na rękę. Będzie on pełnił funkcję drugiego wyświetlacza – za jego pomocą gracze będą mogli zarządzać ekwipunkiem czy rozwijać swoje statystyki. Dla tych, którzy zdecydują się na edycję standardową przygotowana zostanie aplikacja na Androida oraz iOS, pełniąca rolę Pip Boya.
Prawdziwy Pip Boy będzie częścią edycji kolekcjonerskiejŹródło: YouTube