W ciągu dwóch tygodni od amerykańskiego debiutu Pokemon GO pojawiły się liczne doniesienia o graczach, którzy ulegli wypadkom lub zostali ranni podczas poszukiwań Pokemonów.
Również pechowy właściciel Toyoty nie odniósł obrażeń. Kierowca samochodu przyznał, że spowodował wypadek, bo spoglądał na ekran smartfona z uruchomioną grą Pokemon GO.
Poniższy materiał filmowy to dowód, że przynajmniej część tych relacji jest prawdziwa a widok upragnionego Pokemona może być dla niektórych ludzi ostatnim w ich życiu.
Na szczęście nie stało się tak w przypadku zdarzenia, które miało miejsce 18 lipca w Baltimore. Około 3:30 nad ranem trzech policjantów rozmawiało na chodniku. Jeden z nich miał włączoną kamerę umieszczoną na piersi. Niespodziewanie samochód stróżów prawa został staranowany przez kierowcę rozpędzonej Toyoty Rav4. Na szczęście w chwili uderzenia żaden policjant nie siedział w radiowozie.
Również pechowy właściciel Toyoty nie odniósł obrażeń. Kierowca samochodu przyznał, że spowodował wypadek, bo spoglądał na ekran smartfona z uruchomioną grą Pokemon GO.
Zapewne teraz dobrze zapamięta, że policyjny radiowóz to nie jest PokeStop i raczej nie wypadną z niego fantastyczne przedmioty.
Źródło: baltimore.cbslocal.com