Wygląda na to, że po kilkudziesięciu latach dokonano niebywałego odkrycia. Jeden z rybaków odnalazł jeden z klocków LEGO, które wpadły do morza na początku lutego 1997 roku. Sytuacja jest o tyle zaskakująca, iż jeszcze nigdy wcześniej nie udało się wyłowić akurat tego konkretnego elementu. Znalezisko to część dobrze znanego projektu dokumentującego incydent sprzed kilkudziesięciu lat. Jeśli więc należycie do grona fanów tych plastikowych zabawek – warto zainteresować się sprawą, ponieważ momentami aż trudno w nią uwierzyć.
LEGO wyłowione po niemalże trzech dekadach
Świat pełen jest nieodkrytych tajemnic i regularnie poznajemy kolejne z nich. Niekiedy informujemy Was o takich sytuacjach z technologicznego świata. Chodzi przede wszystkim o znalezienie rzekomo zaginionych sprzętów, gier wideo czy rzadkich kopii popularnych systemów operacyjnych. Nie da się przewidzieć momentu, kiedy sieć obiegnie następna tego typu ciekawostka. To samo tyczy się branży archeologicznej, która wbrew pozorom ma sporo wspólnego z kultowymi zabawkami. O co dokładnie chodzi?
- Sprawdź także: Google chce, by tablety z Androidem pełniły rolę komputerów
Tym razem chcielibyśmy podzielić się z Wami historią opowiedzianą przez 35-letniego rybaka z Anglii. Richard West wypełniał swoje codzienne obowiązki, gdy podczas opróżniania sieci zwrócił uwagę na coś niecodziennego. Mowa o szarym klocku LEGO przedstawiającym rekina, który ostatni raz widziany był 27 lat temu podczas morskiego transportu. Nikomu przez ten czas nie udało się wyłowić akurat tego elementu (zagubiono ich około 51 800 sztuk), więc sprawa nabrała medialnego rozgłosu, czemu zresztą trudno się dziwić.
Na szczęście mężczyzna nie przeszedł obojętnie obok znaleziska, a skontaktował się z założycielką (Tracey Williams) popularnego przedsięwzięcia LEGO Lost at Sea – jego głównym celem jest dokumentacja zabawek zagubionych właśnie niemalże trzy dekady temu. Wtedy też do morza wpadło ponad 5 milionów klocków LEGO wskutek niszczycielskiej siły sztormowej fali. Kilkadziesiąt kontenerów statku Tokio Express przepadło i od tamtej pory ludzie regularnie podejmują próby odnalezienia przynajmniej części tych figurek. Co ciekawe, całość ma również podłoże naukowe.
Wspomniany projekt wygrał bowiem rok temu jeden z najważniejszych brytyjskich konkursów archeologicznych Current Archeology Awards – mówimy bowiem o niecodziennej akcji rejestrującej miliony zaginionych kolorowych elementów. Pomaga ona również oceanografom, którzy obserwując miejsca znalezisk pozyskują dane przydatne do analizowania oceanicznych prądów. Nikt raczej nie obawia się, że materiał badawczy ulegnie zniszczeniu – klocki LEGO potrafią podobno długimi latami zostać nienaruszone przez słoną wodę.
Czy ktoś znajdzie je wszystkie?
Jeśli zaś chodzi o zagubione klocki, to oficjalne rejestry sugerują, że w kontenerach znajdowały się rekiny, miniaturowe płetwy do nurkowania, smoki czy żółte kamizelki ratunkowe. Zapewne jeszcze mnóstwo czasu minie zanim ktoś z powodzeniem odnajdzie przynajmniej połowę ładunku. Serdecznie zapraszam do obserwowania projektu LEGO Lost at Sea, ponieważ jest on naprawdę niedzienny oraz interesujący.
- Przeczytaj również: ChatGPT jest jeszcze potężniejszy. Za nowości nie trzeba płacić
Znaleźliście kiedyś na plaży jakieś klocki LEGO? Kto wie, może akurat to elementy pochodzące z tragedii sprzed 27 lat?
Źródło: Business Insider / Zdjęcie otwierające: Facebook (@LegoLostAtSea)