Netflix ogranicza wydatki na animacje i produkcje dla dzieci
Kilka dni temu dosyć głośno było o rezultatach finansowych Netflixa. Okazuje się, że z platformy korzysta coraz mniej osób – w przeciągu ostatnich trzech miesięcy zarejestrowano globalny spadek na poziomie 200 tys. regularnie płacących subskrybentów. Niepokojące doniesienia wywołały niemałą burzę na giełdowym rynku – wartość pojedynczej akcji korporacji zmalała o ponad 35 procent (!), co nie miało miejsca jeszcze ani razu w jej długiej historii.
Netflix nie ma więc innego wyjścia i musi zacząć iść na kompromisy. Jak donosi serwis The Wrap – powołując się na źródła powiązane z usługą – w pierwszej kolejności oberwało się osobom pracującym w dziale odpowiedzialnym za produkcje dla najmłodszych, w tym animacje. Phil Rynda miał zostać zwolniony już kilka dni temu, a to właśnie on nadzorował prace nad serialami i filmami animowanymi.
Poza tym pozbyto się kilku osób, które do tej pory mu podlegały. To oczywiście tylko wierzchołek góry lodowej. Przy okazji anulowano adaptację komiksu Jeffa Smitha, czyli kultowe Bone. Poza tym trudno też liczyć na The Twits czy Toil and Trouble. Nie ma też szans na kontynuację filmu Bright. Netflix ma teraz skupić się na tym, czego chcą widzowie – nie na tym, by dogodzić każdemu. Zobaczymy czy wyjdzie mu to na dobre.
Nadzieje pokładane są przede wszystkim w sprawdzonych hitach serialowych. Stranger Things, Wiedźmin, Arcane czy Squid Game – to tylko kilka przykładów produkcji, w które Netflix bez wątpienia będzie inwestował jeszcze przez długi czas. Problemy firmy z pewnością jednak wpłyną na to, co w przeciągu kolejnych miesięcy/lat przyjdzie oglądać konsumentom.
Kto wie, może w końcu doczekamy się lepszych jakościowo produkcji oryginalnych? Chyba tego najbardziej oczekują subskrybenci.
Źródło: The Wrap