Przyszedł jednak czas na poważne zmiany. Departament Obrony Stanów Zjednoczonych od 2017 roku pracował nad restrukturyzacją systemu i unowocześnieniem sposobu wysyłania komunikatów nuklearnych. Dyskietki odejdą więc w zapomnienie – przyszedł bowiem czas na coś „zupełnie nowego”.
Przestarzałe nośniki zostały zastąpione przez… „wysoce bezpieczne półprzewodnikowe rozwiązanie wykorzystujące pamięć masową”. Rozwiązanie jest już sprawdzone, bowiem od lat stosuje się je w Strategicznym Zautomatyzowanym Systemie Dowodzenia i Kontroli (SACCS). Technologia stworzona została na długo przed wynalezieniem internetu, więc ponownie sprawdza się wyżej przytoczone powiedzonko ppłk Jasona.
Jako „zwykli ludzie” raczej nigdy nie poznamy szczegółów restrukturyzacji systemu powiadamiania nuklearnego. Tego typu wiedza jest raczej zastrzeżona dla nielicznej grupy zaufanych osób. Amerykański rząd musi mieć przecież pewność, że żaden przeciwnik nie będzie w stanie przejąć kontroli nad podobną technologią. Skutki rozkazu wystrzelenia broni jądrowej przez hakerów mogłyby być – łagodnie mówiąc – opłakane.
Źródło: Engadget