Dodajmy, że sieciowa aktywność Obamy objawiła się już wcześniej, bowiem wpierw podłączył się do Twittera. Można go tam spotkać jako @POTUS. Chyba spodobała mu się twitterowa popularność. Dotychczas zamieścił 159 tweetów i zyskał ponad pięć milionów obserwatorów. Sam jest o wiele bardziej powściągliwy, obserwuje zaledwie 70 osób, większość to politycy i pracownicy Białego Domu. Najciekawsze jest to, że przez ten czas dał tylko trzy lajki: swojej żonie, kosmonaucie Scotty Kelly’emu i aktorowi Michaelowi J. Foxowi (tak, tak, to ten z „Powrotu do Przeszłości”).
Na Facebooku Obama zaczął od krótkiego filmu, w którym spaceruje po trawniku przed Białym Domem. Wystarczyło zaledwie 15 godzin, żeby filmik został odpalony ponad dwa miliony razy i zyskał prawie 50 tysięcy lajków.
Po co Obamie Twitter i Facebook? Facet musi już myśleć o tym, co będzie robił po drugiej kadencji, która kończy się za rok i kiedy przestanie być aktywnym politykiem a zostaną mu tylko odczyty oraz prelekcje. Portale społecznościowe umożliwiają utrzymanie kontaktu z milionową rzeszą odbiorców. To znacznie więcej niż garstka gości na płatnym wykładzie lub podczas spotkania z młodzieżą na uniwersyteckim kampusie.
Źródło: ubergizmo