Jaki był w ogóle cel akcji? Przede wszystkim chodzi tutaj o możliwość szybkiego transportowania astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Dzisiejszy lot miał jedynie charakter pokazowy, więc zamiast żywego człowieka, na pokładzie kapsuły znalazł się manekin o imieniu Ripley.
LIFTOFF! The next big leap in a new chapter of U.S. human spaceflight systems has left the pad. @SpaceX’s #CrewDragon demo flight will be the 1st commercially-built & operated American spacecraft designed for humans to dock at the @Space_Station. Watch: https://t.co/Fm5NQSfAXJ pic.twitter.com/YoiOf67kQL
— NASA (@NASA) 2 marca 2019
Po każdym pomyślnie zaliczonym etapie transportu Crew Dragon na ISS rozbrzmiewały wśród ekipy SpaceX i NASA gromkie okrzyki euforii. Nie ma w tym oczywiście nic dziwnego – mamy do czynienia przecież z przełomowym momentem w historii „ludzi w kosmosie”. Obie firmy zadowolone są przede wszystkim z tego, że tysiące godzin prac, analiz i planowania tego ogromnego przedsięwzięcia nie poszły na marne.
Sama kapsuła była wyposażona tak, jakby dokonywano już transportu faktycznych astronautów. Znalazły się na niej zapasy i sprzęt ważący około 180 kilogramów. Wspomnianego manekina „ubrano” także w masę czujników, które zbierały różne dane podczas całego lotu – pracowników SpaceX czeka więc jeszcze mnóstwo pracy związanej z analizowaniem tychże informacji.
Crew Dragon na razie nie jest jeszcze zadokowana z Międzynarodową Stacją Kosmiczną. Obecnie trwają testy kapsuły w bliskości stacji – ostateczne dokowanie planowane jest na 3 marca około południa. Po pięciu dniach, bo 8 marca, odbyć ma się odłączenie urządzenia i jego powrót na Ziemię. Miejsce lądowania to Atlantyk.
Źródło: NASA