Na terenie polskiej podstawówki doszło do skandalu. Jedna z tamtejszych pracownic wynosiła szkolne laptopy będące własnością placówki, a następnie sprzedawała je w lokalnych lombardach. Przyznała się do winy i stwierdziła, iż robiła to wszystko wyłącznie z powodu problemów finansowych. Teraz kobiecie grozi nawet kilka lat pozbawienia wolności. Niedługo sąd powinien orzec w tej kontrowersyjnej sprawie. Zerknijmy na nią nieco bliżej.
Kobieta kradła laptopy z zielonogórskiej podstawówki
Kradzież sprzętów mających służyć placówkom edukacyjnym już w teorii brzmi jak poważne przestępstwo. Dlatego też nie ma nic dziwnego w tym, iż tytułowy incydent prędko stał się medialny. Poinformowali o nim przedstawiciele Komendy Miejskiej Policji w Zielonej Górze, którzy kilka dni temu zdołali zatrzymać kobietę podejrzaną o nielegalną sprzedaż laptopów należących do jednej z tamtejszych szkół podstawowych. O co dokładnie chodzi?
Wszystko zaczęło się we wrześniu, kilkanaście dni po rozpoczęciu roku szkolnego. Wtedy też dyrektorka podstawówki zgłosiła się do dyżurnego komendy policji w Zielonej Górze. Złożyła ona zawiadomienie o kradzieży sprzętu komputerowego z terenu placówki. Miało dojść do tego podczas przerwy wakacyjnej – zniknęło 8 laptopów o wartości ponad 20 tysięcy złotych. Były one niezbędne dzieciom do nauki, więc sprawa jest tym bardziej poważna. Służby więc natychmiast zabezpieczyły stosowną dokumentację oraz numery seryjne urządzeń.
Sprawą zajęli się policjanci kryminalni z komisariatu II, którzy przez kilkanaście dni prowadzili działania operacyjne. W ich wyniku udało im się zawęzić krąg wytypowanych osób. Koniec końców udało się ustalić, że za kradzież odpowiedzialna jest jedna z pracownic obsługi szkoły. Miała ona podczas wakacji dostęp do wielu pomieszczeń.
Zatrzymano 42-letnią kobietę i ją przesłuchano. Co ważne, początkowo nie chciała przyznać się do winy, lecz zmieniła zdanie po tym, gdy policjanci przedstawili zestaw dowodów jednoznacznie wskazujących ją jako sprawczynię przestępstwa. Wtedy też dokładnie opowiedziała jak doszło do tego wszystkiego. Okazuje się, że każdego dnia ze szkoły znikał jeden laptop.
Pracownica zrobiła to przede wszystkim z powodu problemów finansowych. Musiała zdobyć pieniądze jak najszybciej, więc sprzęt zabierała bezpośrednio do okolicznych lombardów. Poskutkowało to tym, że szkolne laptopy sprzedawała po kilkaset złotych, więc za ułamek ich faktycznej wartości. Urządzeń niestety nie udało się odzyskać, więc kobieta będzie zmuszona do naprawienia szkody z własnych środków. Trudno jednak wyobrazić sobie, by była to w stanie zrobić.
Jeśli zaś chodzi o pozostałą karę, to zadecyduje o niej sąd. Według kodeksu karnego grozi jej jednak kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Źródło: KMP Zielona Góra / Zdjęcie otwierające: KMP Zielona Góra