W skład Dragon Ball Z: Battle of Z – Goku Edition wchodzą standardowe pudełko z grą, figurka Goku SSJ, 64-stronicowy artbook oraz kod DLC na kostium Naruto dla naszego Saiyanina. Tak jak już pisałem w tekście do ostatniego unboxingu takie wirtualne dodatki do mnie nie przemawiają i nie będę dłużej się nad nimi rozwodził. O samej grze też nie ma co pisać. Po pierwsze dlatego, że jeszcze nawet nie miałem okazji w nią zagrać, po drugie bo jest taka sama jak egzemplarze, które można kupić osobno. Szkoda, że nie dostaliśmy jakiegoś fajnego steelbooka. Artbook został całkiem nieźle wydany (twarda oprawa, dobrej jakości papier), ale niestety ma tylko 64 strony. Jestem przekonany, że studio odpowiadające za produkcję miał znacznie więcej ciekawych materiałów, które można by w nim umieścić.
Ostatnim i najważniejszym elementem jest oczywiście figurka Goku w postaci Super Saiyanina. Jest dosyć ciężka i porządnie wykonana. Gdzieniegdzie widoczne są łączenia (szczególnie na włosach), a niektórym fanom może niezbyt odpowiadać wyraz twarzy naszego bohatera (od kiedy edycja ta została ogłoszona można było przeczytać takie głosy na forach). Mi się jednak podoba i uważam, że wygląda lepiej niż twarz Gohana z kolekcjonerki Dragon Ball Z Ultimate Tenkaichi. Co prawda nie jest to najbardziej szczegółowo zaprojektowana figurka na świecie, ale np. dłonie postaci zostały wykonane bardzo dokładnie. Plus dla twórców. Całość prezentuje się naprawdę fajnie, a Goku na biurku prezentuje się po prostu świetnie. Zresztą sami zobaczcie!