Wiedźmin: Rodowód Krwi znienawidzony przez widzów
Dwa dni temu mieliśmy do czynienia z premierą „czteroczęściowego wydarzenia specjalnego” o nazwie Wiedźmin: Rodowód Krwi, który docelowo stanowi dopełnienie opowieści przedstawionej w głównych sezonach serialu. Producenci za wszelką cenę chcieli bowiem przedstawić wydarzenia sprzed Koniunkcji Sfer – ta została bowiem przez Andrzeja Sapkowskiego opisana dosyć pobieżnie. Od momentu pierwszych zapowiedzi mało kto jednak wierzył, że wyjdzie z tego coś dobrego.
Niezbyt pozytywnie nastrajały już same teasery, oliwy do ognia natomiast dolały opinie krytyków opublikowane po przedpremierowym seansie. Jak pisaliśmy w poprzednim artykule, produkcja została wręcz zmieszana z błotem i nic nie wskazywało na to, iż społeczność będzie miała o niej inne zdanie. Tytuł można od dwóch dni oglądać na platformie Netflix, więc chyba warto zweryfikować niepokojące doniesienia.
Okazuje się, że projekt stał się niemalże najgorzej ocenianym serialem na Netflixie oraz w ogólnym tego słowa znaczeniu. Zerknijmy bowiem na kilka popularnych portali zbierających opinie pozostawione przez widzów. Na pierwszy ogień sprawdźmy Rotten Tomatoes – tam mamy do czynienia z prawdziwym pogromem.
Okazuje się, że 91% osób oglądających (2486 ocen) Wiedźmin: Rodowód Krwi wystawiła mu negatywną notę, co sprawia, iż spin-off plasuje się na jednym z najniższych miejsc w rankingu. Jeśli zaś chodzi o krytyków, to tu jest nieco „lepiej”, gdyż zgniłego pomidora rzuciło „tylko” 62% z nich.
Źródło: Rotten Tomatoes
Teraz przejdźmy do serwisu Metacritic, gdzie serial zajmuje przedostatnie miejsce jeśli chodzi o najgorszy serial w historii (2977 miejsce) Średnia nota pozostawiona przez użytkowników to bowiem 0.6/100 punktów. Gorzej wypada wyłącznie Anne Boleyn – nie da się ukryć, że mamy więc do czynienia z prawdziwą porażką.
Społeczność krytykuje produkcję głównie za niezgodność z twórczością Andrzeja Sapkowskiego, a właściwie brak większych nawiązań do powieści. Poza tym punktowana jest generyczność, gra aktorska czy nieobecność jakichkolwiek elementów przykuwających uwagę widzów.
Źródło: Metacritic
Co ciekawe, chyba Netflix niekoniecznie chce chwalić się swoją porażką. Na oficjalnych profilach platformy w social mediach nie dostrzeżemy nawet wzmianki odnośnie do tego, że Wiedźmin: Rodowód Krwi jest już dostępny. Podobna sytuacja ma miejsce na profilach Lauren S. Hissrich, showrunnerki tytułu. Chyba mało kto spodziewał się, iż otrzymamy tak słabą produkcję.
Jeśli zaś chodzi o popularność spin-offu, to ją poznamy dopiero za kilka dni. Wtedy też powinniśmy zobaczyć czy tytuł w ogóle pojawił się w TOP 10 – jeśli tak, to zobaczymy przez ile godzin widzowie zdecydowali się go oglądać. Czy jednak popularność serialu będzie miała wpływ na rozwój wiedźmińskiego uniwersum?
Trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że Netflix bardziej zerka na zainteresowanie głównymi sezonami produkcji – ta do tej pory była ogromna. Zresztą, na ten moment zamówiono już czwarty i piąty sezon serialu. Na ten moment nie ma więc się o co martwić. Warto natomiast zaznaczyć, iż niedawno dowiedzieliśmy się o doniesieniach na temat planów stworzenia drugiego pobocznego „wydarzenia specjalnego” – ma on opowiadać o bandzie Szczurów.
Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Źródło: Metacritic, Rotten Tomatoes, wł.